20 marca 2014

Zakończenie

Nie dałam rady. Przykro mi i tak dalej, ale jeszcze jest brunetka ;3
Wstawiam Wam ten fragment, który udało mi się napisać oraz to co miało się jeszcze stać...

Wszyscy skierowaliśmy się do salonu. Każdy miał ze sobą jakiś worek, albo torbę, pewnie z prezentami. Odsunęliśmy stół pod ścianę po czym usiedliśmy na środku salonu w kółku. Po mojej jednej stronie siedział Terry, a po drugiej Roza.
-To kto pierwszy?- spytała Rozalia znacząco spoglądając na mnie.
-Dobra. Jako mieszkaniec tego domu, ja zacznę.- powiedziałam. Podeszłam do choinki i zabrałam prezenty. Pod drzewkiem zostało 6 prezentów, w tym jeden dla mnie od rodziców. Wróciłam na miejsce i rozłożyłam  przed sobą prezenty.- No to zaczynamy...- wzięłam fioletowe pudełko i spojrzałam na karteczkę z imieniem. Uśmiechnęłam się szeroko i podałam prezent przyjaciółce.- Roza, to dla ciebie.- dziewczyna wzięła podarunek i szybko go rozpakowała. W środku była fioletowa sukienka.
-Dzięki Violcia! Właśnie o takiej marzyłam!- krzyknęła uradowana.
-Czy to nie przypadkiem z mojego sklepu?- wtrącił się Leo.
-Tak, z twojego. Dziwi cię to, że podobają mi się rzeczy, które sprzedajesz?
-Trochę.
-Starczy tego. Kolejny prezent.- Ucięłam i sięgnęłam po prezent, tym razem w niebieskim pudełku.- Kolor mówi sam za siebie. Alexy.- chłopak zabrał pudełko i uściskał mnie. Kątem oka zobaczyłam Pająka. Co to jest na jego twarzy? Zazdrość? Halo, on jest gejem, czym ty się przejmujesz? Niebiesko włosy usiadł z powrotem obok Tobiasa i rozpakował swój prezent. Miło było widzieć, że cieszy się z prezentu. Kiedy pozostał przede mną tylko jeden prezent, odłożyłam go na bok. Terry patrzył na niego niemal błagalnie, bo tylko on nie dostał prezentu.
-A co ze mną?- zapytał wpatrując się we mnie oczami kota ze Shreka.
-Ty dostaniesz później.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego tajemniczo. Ścisnęłam jego rękę.
-To już nie mogę się doczekać.- odparł, po czym pochylił się i pocałował mnie w policzek.
-To może teraz ja.- wtrąciła Roza i nie czekając na niczyją zgodę zaczęła rozdawać prezent. Ja dostałam od niej czarno-biały sweter z sową oraz mały pakunek, który kazała mi otworzyć później. Alexy kupił mi szkicownik, a Armin ołówki. Tobias sprezentował mi album z naszymi zdjęciami z dzieciństwa. Leo uszył dla mnie fioletową sukienkę sięgającą do kolan bez ramiączek. Od Su dostałam pluszaka w kształcie różowego słonia (świetny dobór kolorów, brawo Su!). Chłopaki przekazali mi prezent od Kastiela, który podarował mi czarną skórzaną kurtkę. Na karteczce napisane było tylko, że muszę pokazać swoje prawdziwe ja. Cokolwiek to znaczy. Wszyscy wyglądali na zadowolonych. Włączyłam kolędy i wspólnie fałszowaliśmy razem z gwiazdami. Nagle wszyscy poczuliśmy burczenie w brzuchu.
-Co powiecie na świąteczny obiad?- zapytałam.
-Dawaj co tam masz! Tylko później nie narzekaj że wszystko zostało zjedzone.- powiedział, śmiejąc się Armin. Ja z dziewczynami udałam się do kuchni, a w tym czasie chłopaki mieli przywrócić salon do stanu poprzedniego. Po chwili wróciłyśmy z półmiskami jedzenia, a były to gołąbki, bigos, sałatki i kurczak. Po skończonym obiedzie wszyscy rozeszli się do domów. Przed wyjściem dałam Rozalii prezenty dla Irys i Melanii, a Arminowi dla Nataniela i Kastiela. Zostałam tylko ja i Terry, który w tej chwili obejmował mnie w pasie. Kiedy drzwi zamknęły się za ostatnim gościem pocałował mnie delikatnie w usta.
-Czas otworzyć resztę prezentów.- mruknął, wpatrując się w moje oczy. Wróciliśmy do salonu i usiedliśmy obok choinki.
-To były najlepsze święta w moim życiu.- powiedziałam.
-Podziękuj Tobiasowi i twojej mamie, to oni wszystko wymyślili. Ale też nie zapomnij, że dzień jeszcze nie dobiegł końca.- odparł chłopak.
-Chyba rzeczywiście muszę im podziękować...- posmutniałam, bo przypomniałam sobie jak krzyczałam na rodziców.
-Co jest?- zapytał Terry z troską w oczach. Odetchnęłam głęboko i opowiedziałam mu moją ostatnią rozmowę z życiodawcami. Pająk chwilę się wahał, po czym sięgnął pod choinkę skąd wyciągnął prezent.- Otwórz. Może poprawi co humor.- powiedział i wcisnął mi pudełko w ręce.
-Dziękuję.- szepnęłam. Powoli zaczęłam rozpakowywać prezent. Było to małe pudełeczko, a na jego wierzchu było logo firmy jubilerskiej Apart. Otworzyłam je i zobaczyłam w środku piękny pierścionek
z dużym błyszczącym czymś.- Nie mogę tego przyjąć.
-Możesz i przyjmiesz.- powiedział Terry, wyciągając pierścionek.- To prezent dla najlepszej dziewczyny o jakiej nawet nie śmiałem marzyć.- założył mi pierścień na palec i przytrzymał moją dłoń.
-Dziękuje.- powtórzyłam i przytuliłam chłopaka.
-Mogę teraz otworzyć swój?- zapytał.
-Ty tylko o jednym.- powiedziałam ze śmiechem.- Oczywiście że możesz.

Taa... Wymyśliłam że tym prezentem miał być pamiętnik jej zmarłej, prawdziwej mamy (Viola była adoptowana, bo rodzice nie mieli jak utrzymać dwójki dzieci). Dowiaduje się także że ma brata, jednak nie ma pojęcia jak ma na imię. Razem z Pająkiem rozpoczyna poszukiwania i po pewnym czasie okazuje się że to Riley jest jej bratem :D No i na końcu miał pojawić się Lysander, który kazał Violi przeczytać list do Terry'ego, w którym napisał żeby byli razem. Oczywiście wszystko kończy się happy endem, bo Terry jest z Violettą, a Lysander z Jem ;3 A i jeszcze Viola od teraz będzie mieszkać z ojcem i bratem.

Dziękuję, za wszystkie miłe komentarze, za wszelkie uwagi i po prostu za wszystko :)
A teraz wchodzić tutaj: http://the-brunette-next-door.blogspot.com/ i czytać, bo jest nowy rozdział ;P