17 listopada 2013

Oczami Violetty cz.15/1

Ta część będzie trochę inna ponieważ pisana z perspektywy Lysandra. Czyli powrócimy do ich randki, a przy okazji przytoczę kilka krótkich i długich opowieści z jego przeszłości :D Wyjaśni się kim jest ta dziewczyna i jakie ma relacje z Lysandrem. Tak więc życzę miłego czytania :]
A zaczynamy od przyjechania po Terry'ego.
___________________________________________________________________________________

 Podjechałem pod budynek i zatrzymałem się. Spojrzałem na Violettę, wygląda dzisiaj naprawdę pięknie.
Lys: Jesteśmy na miejscu. Znaczy się, najpierw chce cię z kimś poznać, bo prosił mnie o podwózkę. Mam nadzieje że nie jesteś zła.
Vi: Oczywiście że nie. Z chęcią poznam twojego kumpla. Ale później będziesz musiał mi to wynagrodzić.- Uśmiechnęła się delikatnie. Dodaje jej uroku.
Lys: Oczywiście.- Odwzajemniłem uśmiech, wysiadłem z auta i otworzyłem jej drzwi. Była tu. Wiem, bo Kastiel powiedział mi o tym. Kazał jednak udawać że nic nie wiem. Co on planuje? Widzę jednak że bardzo się denerwuje, co tu się wtedy stało?- Idziesz?
Vi: Tak, idę.- Złapałem ją za rękę. Nie chce żeby się tak denerwowała. Przy okazji chce odstresować siebie. Błagam, niech nie będzie dzisiaj Jem...
Wspomnienie
 Siedziała tyłem do mnie. Podszedłem i delikatnie ścisnąłem jej boki. Podskoczyła lekko i zaczęła się śmiać. Podniosła się i zaczęła mnie gonić po całym dachu. Wywróciłem się a ona razem ze mną. Kiedy tak leżała na mnie wziąłem jej twarz w dłonie i delikatnie pocałowałem ją w usta. To był nasz pierwszy pocałunek.
Lys: Kocham cię Jem. Nie opuszczaj mnie.
Jem: Nie chce wyjeżdżać. Ale wrócę do ciebie. Obiecuję... I ja też cię kocham.- To było pół roku temu. Wtedy jeszcze nie wiedziałem że jest wariatką...
Koniec wspomnień, wracamy do rzeczywistości xD
Doszliśmy do wejścia do "centrum dowodzenia". Chłopaki uwielbiają tak nazywać ten pokój. Nie chce żeby Violetta za bardzo się denerwowała, a jestem pewien że niektórzy mogą ją pamiętać.
Lys: Zaczekaj tu na mnie, zabiorę go i możemy ruszać.- Ścisnąłem jej dłoń i wszedłem do pomieszczenia, zacząłem się rozglądać za Terry'm. Zauważyłem go na jednej z kanap. Jest perkusistą w naszym zespole. Podszedłem do niego. Chce jak najszybciej zabrać go i mieć to z głowy.
Lys: Terry, zbieraj się. Podwózka już czeka.
Ter: Człowieku, śpieszy ci się gdzieś?
Lys: Tak. Nawet bardzo. Więc ruszaj te swoje cztery litery bo nie zamierzam czekać.
Ter: Poczekaj. Daj chociaż wypić do końca.- Jak on mi działa na nerwy. Nie mam czasu cackać się z nim. Wyrwałem mu butelkę z ręki i wylałem do czyjejś szklanki.
Lys: Skończyłeś.
Ter: Stary... Ostatnio się tak śpieszyłeś, kiedy miałeś randkę z Jem...- Miałem wielką ochotę go udusić. Serio. Ale sekundę później smutek przejął nade mną kontrolę. Wciąż bolą wspomnienia o niej.- Oj... Stary... Na serio nie chciałem...
Lys: W sumie, dużo się nie pomyliłeś. Tak, jestem na randce. Więc ruszaj się, bo nie chce spędzić tu całego wieczoru.- Chyba w końcu podziałało.
Ter: Nie wiem czy to dobry pomysł mówić ci o tym teraz, ale była tu. I pytała o ciebie.
Lys: Co?
Ter: Spokojnie. Nic się od nas nie dowiedziała. Gorzej by było jakbyś tu był.
Lys: To mnie przerasta. Wolałbym żeby nigdy nie wróciła...
Wspomnienie (kolejne, mówiłam że będą =D)
 Lys: Dziękujemy za zakupy w naszym sklepie. Zapraszamy ponownie.- W wakacje czasami dorabiam sobie w sklepie Leo. To znaczy często, bo on wtedy siedzi z Rozalią. To był dzień jak co dzień. W to sierpniowe popołudnie było naprawdę gorąco, na szczęście Leo naprawił klimatyzację. Ciągłe nudy, kilka klientek kręci się po sklepie, więc nie zwróciłem uwagi zbytnio uwagi na kolejną. Otworzyłem notes i zacząłem bazgrać jakieś ludziki.
???: Przepraszam, czy mógłby mi pan pomóc?- Drgnęłam na dźwięk tego głosu. Znałem go aż za dobrze. Podniosłem powoli głowę i ujrzałem przed sobą dziewczynę którą nie widziałam od 3 miesięcy. Na początku nie mogłem jej poznać przez brak kolczyków, które kiedyś miała na twarzy. Uśmiechnęła się delikatnie.
Lys: Wróciłaś.- Wstałem i rzuciłem się jej na szyję. Tak bardzo mi jej brakowało. Zdziwiłem się gdy nie odwzajemniła uścisku. Odsunąłem się na krok i przyjrzałem się jej.
Jem:Przepraszam, ale chyba pan mnie z kimś pomylił.
Lys: Jem. Błagam, nie rób sobie żartów. To nie jest śmieszne!
Jem: Skąd zna pan moje imię?
Lys: Jem, przestań się wygłupiać. Jak mogłaś mnie zapomnieć? Byliśmy tacy szczęśliwi.
Jem: Przykro mi, ale nie znam pana.- Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Tak płaczę. Jestem wrażliwcem.- Lysander.
Lys: Co?
Jem: Tak nazywał się mój były. Jest pan nawet do niego podobny. Ale to źle. Był okropny, nie pisał, nie odpowiadał. A zanim wyjechałam wykorzystał mnie i powiedział że mnie nie kocha.
Lys: Jem... Czemu gadasz takie głupoty? To przecież same kłamstwa! Nigdy bym cię nie skrzywdził!
Jem: Byłam pod stałą opieką mojego psychologa. Wyjaśnił mi czemu tam trafiłam. Kazał mi unikać go, kiedy już tu wrócę. Ale bardzo chciałabym się z nim spotkać, myślałam że go tu znajdę, bo w końcu to sklep jego brata, wiedziałeś o tym? No cóż, w każdym razie do widzenia panu!- Uśmiechnęła się i w podskokach wyszła ze sklepu. Co oni jej tam zrobili?
Koniec wspominania
Ramię w ramię wyszliśmy z pomieszczenia. Co tu robi Riley? Zawsze był przeciwko mnie, a teraz gada z moją dziewczyną. Wkurzyłem się, nie ukrywam. 
Lys: Widzę, że wy już się poznaliście?
Vi: T... Tak. miło poznać więcej twoich znajomych.- Uśmiechnęła się strasznie sztucznie. Ukrywa coś, ona nie umie kłamać. Wolałem nie drążyć tematu. Jeśli zechce to mi powie. Riley rzucił mi szybkie spojrzenie i poszedł w siną dal. 
Lys: Violetto, poznaj proszę, to mój kolega Terry.- Uśmiechnęła się do niego i uścisnęła dłoń.
Ter: Terry, ale wszyscy nazywają mnie Pająk.- Błagam Pająk nie palnij niczego, bo znajdę cię i zabiję. Na szczęście nic nie dopowiedział.
Vi: Violetta, dla znajomych Violka.- Puściła jego rękę i ruszyliśmy do samochodu. Przez większość drogi Terry ciągle mówił. Bałem się tylko żeby nie powiedział czegoś za dużo. Stanąłem pod jego domem i chciałem jak najszybciej pozbyć się go. Violetta była widocznie pod wrażeniem.
Ter: Dzięki jeszcze raz za podwózkę, gdybym znowu się spóźnił, pewnie w końcu wysłałby mnie do tej szkoły wojskowej.
Lys: Nie ma sprawy. Czego się nie robi dla kumpli.- Przybiliśmy żółwika i mogłem wreszcie pobyć sam na sam z Violettą. Odwróciłem się w jej stronę i złapałem za rękę.- Przepraszam że tak długo to trwało.
Vi: Nic się nie stało. Miło było poznać nowych ludzi.- Uśmiechnęliśmy się jednocześnie. Pocałowałem ją w policzek i skupiłem na kierowaniu. Nagle usłyszałem że dzwoni mój telefon. No ludzie, chwili spokoju nie ma. 
Lys: Możesz sprawdzić kto dzwoni?- Nie chciałem odrywać wzroku od jezdni, nie jestem jeszcze zbyt dobrym kierowcą.
Vi: Kto to Adam?- Na szczęście to tylko on. Nie wiem czemu się tak bałem, może że Jem zadzwoni?
Lys: To mój młodszy brat.
Vi: Ty... Masz młodszego brata?- Faktycznie, niewiele osób wie że mam młodszego brata, ale myślałem że Violka należy do nich. Widocznie zapomniałem jej powiedzieć.
Lys: Mogłabyś mu odpisać, że pogadamy w domu?
Vi: Jasne.- Kątem oka widziałem jak pisze SMS-a. Znów serce zabiło mi mocniej, a co jeśli znajdzie numer Jem i nasze wspólne zdjęcie? Dojechaliśmy na miejsce, więc wjechałem na parking i zatrzymałem wóz. Wysiadłem z samochodu i otworzyłem Violetcie drzwi.
Lys: Pierwsza część wieczoru. Kolacja.- Zawsze przychodziłem tutaj z Jem. Może dlatego że to jest restauracja mojego wujka? Taki rodzinny interes. Wujek od zawsze uwielbiam Włochy, tam poznał swoją żonę. Dzięki niemu doskonale znam włoski. Weszliśmy do środka i od razu można było wyczuć zapach świeżych owoców, warzyw i przypraw.- Miałem rezerwację na dzisiaj. Nazwisko Brown.
Kel: Tak. Oczywiście. Zapraszam za mną.- Kelner ledwo powstrzymywał się od śmiechu. Być może dlatego, że to mój kuzyn i nigdy nie mieli tu żadnych rezerwacji. Zaprowadził nas do wcześniej przygotowanego stolika, otoczonego różami. Ciotka bardzo się postarała. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy przeglądać menu.
Lys: Podoba ci się?- Byłem troch zestresowany. Violetta zazwyczaj nie mówi wiele o sobie i nie wiem co lubi jeść.
Vi: Tak, jest pięknie. Zamówiłbyś za mnie? Rzadko jadam w takich restauracjach...
Lys: Skoro chcesz.- Zamówiłem moje ulubione danie. Oczekiwanie na jedzenie minęło nam na rozmowie. Złapałem ją za rękę, a ona nie zabrała jej. Czułem się naprawdę dobrze, tym bardziej po wydarzeniach, które miały miejsce dwa miesiące temu...
Kolejne wspomnienie :D
 
Wszedłem jak co dzień do naszego "centrum dowodzenia" wszyscy patrzyli się na mnie wrogo.
Lys: O co wam chodzi?
Ri: Nic dziwnego że wyjechała... Jak można traktować dziewczynę jak śmiecia?
Lys: O czym ty mówisz?!
Ter: Jem... Była tutaj i wszystko nam opowiedziała. Całkowicie nie rozumiem czemu chce się z tobą spotkać.
Lys: Ludzie, dajcie spokój! Nic jej nie zrobiłem! Ona jest chora psychicznie!
Ter: Czemu mamy ci wierzyć?
Lys: Chłopaki... Ja nigdy... Nigdy bym jej nie skrzywdził... Kochałem ją, rozumiecie?! Musicie mi uwierzyć...
Jem: Heh chło...- Odwróciłem się. W wejściu stała Jem. Skupiła wzrok na mojej twarzy. Jej źrenice rozszerzyły się i zaczęła wrzeszczeć.- Co on tu robi?! Zabierzcie go! Zabierzcie go ode mnie!- Z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Co oni jej nagadali u tego psychologa?!
Ter: Chodź.- Pająk złapał mnie za ramię i wyciągnął na klatkę schodową. Zamknął drzwi i odetchnął.- Wejdźmy na dach, muszę pooddychać świeżym powietrzem. Szybko weszliśmy na górę.- Wierzę ci.
Lys: Co?
Ter: Wierzę ci. Ale musisz jeszcze przekonać resztę chłopaków. Ja jestem i zawsze będę po twojej stronie.
Lys: Dzięki stary.
Ter: Musisz jeszcze wiedzieć, że powiedziała że zniszczy ciebie i każdą dziewczynę którą kiedykolwiek możesz mieć. Póki chłopaki są po jej stronie, radzę nie mieć żadnego nowego związku, bo mogą pomóc jej spełnić obietnicę.- Złapałem się za głowę i rękami przeczesywałem włosy coraz szybciej. Ale zamiast mnie uspokoić, denerwowałem się coraz bardziej.
Lys: Czemu ona mnie tak nienawidzi? Nic jej nie zrobiłem. Kochałem ją, a ona mnie.
Ter: Na to pytanie może odpowiedzieć ci tylko ona.
Teraźniejszość czeka, przeszłości nie zmienisz myśląc o niej na randce xD
Na szczęście chłopaki przejrzeli na oczy i w końcu uwierzyli mi.
Rozmawialiśmy o wszystkim. Violettę bardzo interesowała moja rodzina. Po chwili kelner wrócił niosąc szklanki z piciem. Tuż przed naszym stolikiem, zahaczył się o własne nogi i przewrócił się, wylewając zawartość szklanek na Violettę. 
Vi: A! Coś ty zrobił?
Kel: Prze... Przepraszam panią.
Lys: Zrobiłeś to specjalnie! 
Kel: Nie chciałam... Ale zapłaciła mi...
Lys: Kto?
Kel: Ona!- Wyrzucił rękę w górę, wskazując na wejście.O nie...
Lys: Tylko nie ona...- Kątem oka widziałem że Violetta również patrzyła na wejście. Była... zszokowana.

___________________________________________________________________________________
Będzie jeszcze druga część tej części xd 
Czyli jeszcze jedna część Oczami Lysandra =D
Powiem kto wygrał ciacho dopiero kiedy będzie o tym mowa w którejś z części (czyli za dwie części xd)
Pamiętajcie o zlocie! Więcej informacji na blogu Belli ;3

13 listopada 2013

Oczami Violetty cz.14

Nie znam jej. To pierwsza myśl, która pojawiła się w mojej głowie. Jeśli więc jej nie znam, to dlaczego zapłaciła aby zepsuć mi wieczór?! Chociaż chwila... Kelnerka z baru! Spojrzałam na Lysandra, nie wyglądał na zaskoczonego, co, nie wiem czemu, doprowadziło mnie do szału.
Vi: Kto... Kto to jest? Kim jest ta dziewczyna?!- Podniosłam głos, a rzadko to robię, Właściwie to nigdy. Lysander spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale nie zdążył nic powiedzieć, uprzedziła go ta dziewczyna. Stała przy wejściu z założonymi rękami, ciągle skrywając się w cieniu.
???: Mogłabym zapytać o to samo. Naprawdę nabrałaś się na ten tani chwyt?- Prychnęła.- Wielki romantyk. Bratnia dusza. Miłośnik muzyki klasycznej.- Zbliżała się w naszą stronę. W restauracji panowała całkowita cisza. Kiedy dziewczyna weszła w krąg światła mogłam w końcu zobaczyć jak wygląda Czarne, faliste włosy do ramion wystawały spod kaptura. Na twarzy mocny makijaż. Ubrana w szarą bluzę z kapturem, czarne szorty i legginsy tego samego koloru. Do tego szare tenisówki, które kiedyś musiały być białe.- To wszystko kłamstwa.
Lys: Zamknij się.
???: Bo co? Co mi zrobisz? Tylko mi nie mów że uderzysz dziewczynę Taki dżentelmen?!- Nabijała się z niego.
Lys: Ile razy mam ci powtarzać, że nie chce mieć z tobą nic wspólnego?!
???: Ale ja tylko przyszłam ostrzec twoją nową dziewczynę!- Teraz zwróciła się do mnie.- Nie zdziwiło cię, że kelner zachowywał się jakby się znali? To dlatego że zabiera tu każdą. Powtarzam każdą! Ten sam układ. Najpierw kolacja, później zabiera do parku, gdzie obserwujecie gwiazdy, nieśmiało zbliża się do ciebie i całuje w usta. Kolejnym punktem jest wycieczka do jego dom, oglądacie wspólnie film. Pozwala ci położyć głowę na ramieniu. Tuż przed końcem zaczynacie się całować i bum! Lądujecie w jego sypialni. To nie dziwne że łóżko jest już gotowe i wszędzie są płatki róż, skoro to pierwsza randka?
Lys: Violetto błagam nie słuchaj jej. Ona jest szalona. Nie wiem czemu się do mnie przyczepiła.
Vi: Zawieź mnie do domu.
Lys: Co?- Wyglądał na zaskoczonego.
Vi: Słyszałeś. Zamknij się i odwieź mnie natychmiast do domu!- Czuję że długo już nie pociągnę. Dostałam drgawek. Muszę... Muszę zrobić cokolwiek. Chwyciłam obrus i niewiele myśląc pociągnęłam za niego. Praktycznie nic na nim nie leżało z wyjątkiem wazonu, ale mi wystarczyło, aby odczuć ulgę. Patrzyłam jak owy wazon ze sztucznym kwiatkiem leci w stronę nieznajomej. Kiedy wylądował na niej, woda wylała się, oblewając ją.
Vi: Jesteśmy kwita.- Nie oglądając się za siebie, ruszyłam do wyjścia. Kiedy byłam już na dworze usłyszałam jak krzyczy do mnie.
???: Uważaj na zakrętach! Lubi łapać wtedy za kolano!- Babo zamknij się wreszcie! Przyśpieszyłam kroku, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nie jestem twarda i nigdy nie będę. Biegłam przed siebie, prawie nic nie widząc przez zamglone oczy. Znalazłam jakąś cichą aleję w parku i usiadłam na ławce. Ukryłam twarz w dłoniach i rozpłakałam się na całego. Nie wiem jak długo tam siedziałam. Usłyszałam kroki, ale było mi już wszystko jedno.
???: Viola? Co ty tu robisz tak późno?- Znam ten głos.
Vi: Jak widzisz siedzę.- Poczułam jak obejmuje mnie ramieniem. Czułam jak odpływa ze mnie cała złość i trochę smutku. Zawsze wiedział jak mnie pocieszyć. Tobias podniósł mnie i zaczął prowadzić tylko sobie znanym kierunku.
To: Idziemy do mojego domu. Prześpisz się, a rano odprowadzę cię do domu.
Vi: Nie! Może mógłbyś zawieść mnie do domu? No wiesz, rodzice...
To: Skoro tak bardzo ci zależy... Ale tylko pod warunkiem, że dowiem się wszystkiego.- Zaraz chyba oszaleję męska wersja Rozalii.
Vi: Może przy kolejnej okazji? Nie czuję się na siłach by o tym rozmawiać.
To: Eh, niech ci będzie. W końcu będziesz musiała mi opowiedzieć, albo dowiem się od swoich informatorów.
Vi: Tak? Czyli od kogo?
To: No oczywiście, że od Rozalii!- Dałam mu kuśtaka w bok i uśmiechnęłam się. Uwielbiam go, od razu poprawia humor człowiekowi.
Vi: Powiedz... Dlaczego sam łazisz po mieście?
To: Sama nie chce powiedzieć, a mnie wypytuje. Toż po prostu...- Zaśmiał się krótko.- Wracam od Alexa.- Doszliśmy do jakiegoś parterowego budynku. Niski, niebieski z dużą ilością okien z zasłonami.- Witam w moim nowym domu.- Weszliśmy do środka.- Mamo! Koleżanka poprosiła mnie o podwózkę, mogę wziąć samochód?! To Violetta!- Krzyczał jakbyśmy byli na koncercie, a on chce być usłyszany. Chwilę nasłuchiwał, ale nic nie było słychać.- Dzięki!
Vi: Co? Przecież nikt nic nie powiedział.
To: Moja mama musi oszczędzać głos, jeśli więc z czymś się zgadza, po prostu nie odzywa się.- Obeszliśmy dom, a Tobias otworzył garaż.- Poczekaj tu.- Po chwili usłyszałam warkot silnika, a po kolejnej ujrzałam kremowy Citroen Picasso.
Vi: Wow. Od kiedy macie takie duże auto?
To: Rodzina ma mi się powiększyć. Wsiadaj.- Weszłam do samochodu i od razu ruszyliśmy.- Mamy przed sobą jakieś 40 minut jazdy, wolę nie dostać mandatu, bo wtedy wcale nie będę mógł jeździć.- Zapatrzyłam się w świat za oknem.
Vi: Eh... Czyli chcesz wiedzieć co się wydarzyło? Dużo. Bardzo dużo.- Zaczęłam opowiadać od spotkania z Rozalią do znalezienie mnie na ławce. Musiałam oczywiście powiedzieć też o Riley'm. Kiedy w końcu skończyłam zapanowała cisza. Tobias milczał do końca drogi. Stanął przed domem, a potem odwrócił się w moją stronę.
To: Posłuchaj... Uwierzyłaś dziewczynie której nie znasz i zostawiłaś chłopaka w którym jesteś zakochana i który był dla ciebie miły, tylko przez jej słowa?
Vi: Miałam złe przeczucia. Nawet nie pobiegł za mną!
To: Dobra, masz rację. Nie zrobił za dobrze. Zadzwonię do ciebie, bo muszę już wracać. Wolę żeby mama nie denerwowała się za bardzo.
Vi: Rozumiem. Będę czekać.- Uśmiechnęłam się i przytuliłam go, po czym wyszłam z samochodu. Przy drzwiach pomachałam jeszcze Tobiasowi i dopiero wtedy odjechał. Wyjęłam klucze, pokręciłam nimi w zamku i weszłam do środka. Od razu zamknęłam za sobą drzwi. Taki nawyk. Postanowiłam że najlepiej zrobi mi ciepła kąpiel. Przy czym? Oczywiście przy muzyce. Przeglądałam swoją playlistę, aż w końcu znalazłam coś, co nie miało nic wspólnego ze szczęśliwą miłością. Red Lips- Czarne i białe.
Puściłam wodę i wlałam płyn do kąpieli. Od razu rozszedł się piękny zapach wanilii i kokosa. Rozebrałam się i zanurzyłam się w gorącej wodzie po samą szyję. Zaczęłam śpiewać razem z piosenkarką. Mam ładny głos, ale nienawidzę występować publicznie. Wyszłam z wanny i owinęłam się w mięciutki biały szlafrok. Wyciągnęłam korek i czułam, jak z wodą wypływają wszystkie moje troski. Usłyszałam jak burczy mi w brzuchu, więc poszłam zrobić kolację. W restauracji przecież nic nie zjadłam. Wyjęłam składniki i zaczęłam robić tosty. Spojrzałam na korytarz i ujrzałam ciemną, zakapturzoną postać, która szła w moją stronę. Krzyknęłam z przerażenia, upuszczając wszystko co miałam w rękach.
???: Nie proszę, nie krzycz. Nie chciałem cię przestraszyć.- Znałam ten głos, uspokoiłam się więc na tyle, żeby zamknąć usta. Zaczął ściągać kaptur- Widzisz? To tylko ja.

Ciacho dla tego, kto zgadnie, kto to jest. =D
Proszę o komentarze tutaj, jak i przy bohaterach.
Pamiętajcie o zlocie xD
Mrozik jeśli to czytasz, to wiedź że chce dokładną relację czy ci się podoba :P
Pomóżcie wybić mi z głowy tą piosenkę xd :
http://www.tekstowo.pl/piosenka,the_wanted,nice_straight_row.html
Musimy ustawić się w ładnym, równym rzędzie xp

7 listopada 2013

Oczami Violetty cz.13

Jechaliśmy jakieś 10 minut, rozmawiając. Mijaliśmy dużo różnych budynków, nie jestem pewna czy byłam już w tej części miasta. Rozpoznanie gdzie jestem utrudniała ciemność. Włączyłam radio, ale leciały tylko jakieś wiadomości. Zaczęłam przeglądać jego płyty. Znalazło się kilka składanek muzyki klasycznej, w sumie to za bardzo się nie dziwie. Co jeszcze? Stare polskie zespoły w tym Dżem, Stare Dobre Małżeństwo, Czesław Niemen, Marek Grechuta, Wilki. Na dnie została jeszcze jedna płyta. Nie była podpisana jak reszta.
Vi: Co to?- Lysander spojrzał szybko i uśmiechnął się.
Lys: Włącz.- Zrobiłam to co powiedział.- Kojarzysz zespół The Wanted?- Pokręciłam przecząco głową.- No to słuchaj. Uwielbiam ich, często inspiruję się ich piosenkami.- Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w dźwięki płynące z płyty. (Piosenka http://www.youtube.com/watch?v=JvBv0NH6hxs)
I'll understand you
Just give me the chance to
Love you more than you'll ever know
Even if it means I gotta let you go

With or without me
Baby you should be happy
If you're heading down another road
Don't you leave me with nowhere to go
Don't let me be the last to know yeah
Don't let me be the last to know

You take all I have
Still I pour you a half empty glass
What's the point in that?
And all I ever asked
Is that you tell me when it's not enough
Cos if it's real love

I'll understand you
Just give me the chance to
Love you more than you'll ever know
Even if it means I gotta let you go

With or without me

Lys: Jesteśmy na miejscu.- Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Chyba już tu byłam…- Znaczy się, najpierw chce cię z kimś poznać, bo prosił mnie o podwózkę, mam nadzieje że nie jesteś zła.- Uśmiechnęłam się delikatnie.
Vi: Oczywiście że nie. Z chęcią poznam twojego kumpla. Ale później będziesz musiał mi to wynagrodzić.- W końcu rozluźnił się i również uśmiechnął.
Lys: Oczywiście.- Wysiadł, okrążył samochód i otworzył mi drzwi. Również wysiadłam i rozejrzałam się. O nie. Lysander przywiózł mnie w to samo miejsce, gdzie przyprowadził mnie Kastiel. Mam nadzieje że nie spotkam Rileya.- Idziesz?- Przełknęłam ślinę. Nie wiem czemu się tak czuję. Ale przecież nie powiem Lysandrowi że nie wejdę tam, bo nie chce żeby wiedział że już tam byłam. Odetchnęłam głęboko i uśmiechnęłam się delikatnie.
Vi: Tak, idę.- Złapał mnie za rękę i wprowadził do środka. Moje serce biło jak szalone. Stanęliśmy przy wejściu do większej sali.
Lys: Zaczekaj to na mnie, zabiorę go i możemy ruszać.- Wszedł do pomieszczenia, a ja wyjrzałam żeby ogarnąć je wzrokiem. Ani śladu Rila. Odetchnęłam z ulgą. Nagle poczułam jak ktoś dotknął mojego ramienia. Podskoczyłam ze strachu i odwróciłam się. Przede mną stał Riley. Patrzył na mnie z zaskoczeniem i troską.
Ri: Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.
Vi: Nie szkodzi. Nic się nie stało.- Na jego twarz powrócił uśmiech.
Ri: A tak w ogóle co ty tu robisz? Podobno nie umiałaś tu trafić. I czemu nie zadzwoniłaś, że przyjdziesz?- W jego głosie było słyszeć zawód. Chyba najlepiej będzie powiedzieć mu prawdę, w końcu i tak się dowie. Zajrzałam szybko do pomieszczenia i zauważyłam że Lysander rozmawia jeszcze z jakimś chłopakiem. Odwróciłam się z powrotem do Rila.
Vi: Sama nie wiedziałam że tu będę.- Zawahałam się chwilę, ale mówiłam dalej.- Lysander mnie tu przywiózł, bo musi podwieźć swojego kumpla.- Riley spojrzał na mnie podejrzliwie.
Ri: A czemu byłaś w jego samochodzie?- Zna mnie niecały dzień, a zadaje pytania jakby był nadopiekuńczym bratem. Zaczynał mnie wkurzać, niech ten Lysander się pośpieszy!
Vi: Byłam w jego samochodzie… Bo zaprosił mnie na randkę.- Przez chwilę próbowałam smak tego słowa na języku. Randka. Nawet fajnie brzmi. Spojrzałam na twarz mojego rozmówcy. Wyglądał na jednocześnie zszokowanego, smutnego i… wściekłego?
Ri: Randkę.- Praktycznie wypluł mi to słowo w twarz. Dopiero teraz zauważyłam że jestem w pułapce. Plecami dotykam ściany, a on przytrzymuję się ściany po moich dwóch stronach. Oddychał ciężko, kiedy trochę się uspokoił zabrał ręce i unikał mojego wzroku.- Przepraszam. Poniosło mnie.- Wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami. Znów przypominał tego chłopaka, którym był wtedy na dachu. Wolałabym nie poznać jego ciemnej strony.
Lys: Widzę, że wy już się poznaliście?
Vi: T… Tak. Miło poznać więcej twoich znajomych.- Uśmiechnęłam się do niego trochę sztucznie. Jednak na szczęście nie drążył tematu. Dopiero teraz zauważyłam że obok niego stał wysoki czarnowłosy chłopak. Riley w tym czasie spojrzał na mnie jeszcze raz, rzucił Lysandrowi nienawistne spojrzenie i wyszedł na zewnątrz.
Lys: Violetto, poznaj to mój kolega, Terry.- Uśmiechnęłam się i uścisnęłam dłoń nieznajomemu.
Ter: Terry, ale wszyscy nazywają mnie Pająk*- Również się uśmiechnął i odwzajemnił uścisk.
Vi: Violetta. Dla znajomych Violka.- Puścił moją rękę i ruszyliśmy do samochodu. Milczeliśmy przez większość czasu. Dobra, milczałam ja z Lysandrem, bo Terry nawijał przez cały czas. Pozytywnie zakręcony. Zaczynałam go lubić. Po kolejnym okresie czasu podjechaliśmy pod wielki dwupiętrowy dom. Nie widziałam za dużo szczegółów z powodu marnego światła słonecznego, ale było widać, że jest to zdobiony budynek z kilkoma kolumnami przy wejściu.
Vi: M… Mieszkasz tu?- Z wrażenia aż odebrało mi mowę. Jak ktoś, kto ma tyle może stoczyć się i ciągle przesiadywać w obskurnej budzie?
Ter: Niezła chata, co?- Parsknął śmiechem.- Dzięki jeszcze raz za podwózkę, gdybym znowu się spóźnił, pewnie w końcu wysłał by mnie do tej szkoły wojskowej.
Lys: Nie ma sprawy. Czego się nie robi dla kumpli.- Przybili żółwika. Pająk podał mi rękę i pomachał na odchodne. Ruszył do swojego domu ciągle podrygując. Lysander odwrócił się do mnie i złapał na rękę.- W końcu sami. Przepraszam że tak długo to trwało.
Vi: Nic się nie stało. Miło było poznać nowych ludzi.- Uśmiechnęłam się delikatnie. Lysander pocałował mnie w policzek i skupił się na kierowaniu.- Więc dowiem się w końcu gdzie jedziemy?
Lys: Powtarzam ci zatem kolejny raz, że to być niespodzianka.- Nagle zadzwonił telefon, usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki The Wanted- I found you. Serio Lysander? Ty masz jakąś obsesje na ich punkcie? (xD)- Możesz zobaczyć kto dzwoni?- Lysander nie odrywał wzroku od jezdni. Sięgnęłam ręką do schowka i wyciągnęłam jego telefon, który wyglądał, niestety, zwyczajnie. Spojrzałam na wyświetlacz na którym pisało: Dzwoni Adam.
Vi: Kto to jest Adam?- Kolejny kolega? Nie mogą dać mu spokój tego wieczoru?!
Lys: To mój młodszy brat.
Vi: Ty… Masz młodszego brata?- Wiedziałam że ma starszego brata Leo, ale że młodszego?
Lys: Mogłabyś mu odpisać, że pogadamy w domu?
Vi: Jasne.- Zaczęłam pisać SMS-a, a kiedy podniosłam głowę, zauważyłam że zwalniamy. Lysander zaparkował samochód na parkingu, wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi.
Lys: Pierwsza część wieczoru. Kolacja.- Uśmiechnął się i wyciągnął ku mi rękę. Chwyciłam za nią i ruszyliśmy w stronę budynku z banerem który głosił coś po włosku. Nie jestem pewna co znaczy, bo nie znam języka włoskiego. Lysander otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Podeszliśmy do kelnera.
Lys: Miałem rezerwację na dzisiaj. Nazwisko Brown.
Kel: Tak. Oczywiście. Zapraszam za mną.- Kolejny kelner wydaje mi się znajomy. Zresztą on też jakoś dziwnie na mnie patrzał. A może tylko mi się wydaje? Poszliśmy za nim do stolika ustawionego w kącie sali. Miejsce było otoczone bukietami róż. Lysander odsunął mi krzesło, a kiedy usiadłam przysunął z powrotem. Następnie usiadł naprzeciwko mnie.
Lys: Podoba ci się?- Wyglądał na zdenerwowanego.
Vi: Tak, jest pięknie. Zamówiłeś już wcześniej jedzenie?
Lys: Nie, chciałem żebyś sama wybrała. Jeszcze nie znam ciebie na tyle dobrze, żeby zamawiać w twoim imieniu.- Wtedy kelner przyniósł karty, które położył przed nami. Otworzyłam swoją i zobaczyłam mnóstwo dań, z opisami na kilka linijek.
Vi: Wiesz co… Może lepiej zamów za mnie, dobrze? Rzadko jadam w takich restauracjach.
Lys: Skoro chcesz.- Złapał moją rękę przez stół i po prostu patrzył mi się w oczy. Po chwili kelner znów do nas podszedł i odebrał zamówienie. Lysander zachowywał się jakby był tu już setki razy. Kiedy kelner odszedł znów skupił się na mnie. Oczekiwanie minęło nam na rozmowie. Mówiliśmy w sumie o wszystkim i o niczym.
Vi: Ile lat ma twój brat? Ten młodszy.
Lys: Osiem. Czemu cię to interesuje?
Vi: Jestem po prostu ciekawa. Wcześniej nic nie wiedziałam że masz młodszego brata. Masz jeszcze jakieś rodzeństwo?
Lys: Młodszą siostrę. Ma 3 lata i mieszka z rodzicami na wsi.
Vi: A Adam, gdzie?
Lys: Nie odstępował mnie i Leo na krok kiedy jeszcze byliśmy na wsi i nie było mowy żeby nas puścił gdziekolwiek.
Vi: Nie tęskni za rodzicami?
Lys: Co tydzień jeździ do nich na weekend. A ty, masz rodzeństwo?
Vi: Nie. Jestem jedynaczką.- Później rozmowa zbiegła na inne tory. Po jakiś 5 minutach przyszedł kelner. Tuż przede mną zaplątał się o własne nogi i cała zawartość szklanek znalazła się na mojej sukience.- A! Coś ty zrobił?!
Kel: Prze… Przepraszam panią.
Lys: Zrobiłeś to specjalnie!
Kel: Nie chciałam… Ale zapłaciła mi…
Lys: Kto?!- Lysander wyglądał na wzburzonego. Ja przede wszystkim patrzałam na sukienkę czy przez wypadek nie prześwituje mi stanik.
Kel: Ona!- Teatralnie wyrzucił do góry rękę, wskazując na wejście. Jednocześnie z Lysandrem spojrzeliśmy w tamtą stronę.
Lys: Tylko nie ona…- Wykonał pięknego facepalm’a w stylu Nataniela, a ja po prostu nie wierzyłam własnym oczom.

Udało mi się w końcu napisać ten rozdział :D

*Postać zapożyczona z książki pt.” Numery. Czas uciekać.”

Tłumaczenie piosenki =] :

Zrozumiałbym Cię
Tylko daj mi szansę
Kochać Cię bardziej niż kiedykolwiek będziesz wiedzieć
Nawet, jeśli oznacza to, że muszę pozwolić Ci odejść
Z lub beze mnie
Kochanie powinnaś być szczęśliwa
Jeśli wybierasz się w dół inną drogą
Nie zostawiaj mnie, nie mam dokąd pójść
Nie pozwól bym był ostatnim który się dowie
Nie pozwól bym był ostatnim który się dowie

Zabierasz wszystko co posiadam
Wciąż nalewam Ci w połowie pustą szklankę
Jaki jest w tym sens?
Wszystko o co kiedykolwiek zapytałem
Jest tym o czym mówisz, ale to nie wystarcza
Ponieważ to jest prawdziwa miłość

Zrozumiałbym Cię
Tylko daj mi szansę
Kochać Cię bardziej niż kiedykolwiek będziesz wiedzieć
Nawet jeśli oznacza to, że muszę pozwolić Ci odejść
Z lub beze mnie

Wszyscy ciekawi wyglądu Pająka mogą zobaczyć go w zakładce Bohaterzy. Zdradzę że zamierzam jeszcze wykorzystać tą postać. J

Dziewczyny to jak robimy z tym zlotem? =D

3 listopada 2013

Ankieta!

Mam pomysł na kolejną część, ale potrzebuję waszej porady. Mam w głowie dwa całkowicie różne zakończenia i nie wiem które wybrać xd
Dlatego proszę o wasze zdanie, do wyrażenia w ankiecie ;]
Zdradzę jedynie, że w jednej opcji Riley pokazuje swoją mroczną stronę ;P