26 grudnia 2013

Oczami Violetty cz.18

Ten rozdział będzie świąteczny =)
Chciałabym Wam podziękować ponieważ 20 grudnia miałam 124 wyświetlenia, za które gorąco dziękuję =D
Życzę Wam wszystkim wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, radości, weny, wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku :)
Tak wiem trochę spóźnione życzenia, ale są! :D
-------------------------------
Nigdy nie sądziłam że zakocham się w człowieku, który jest przyjacielem Lysandra. W sumie dlatego, ponieważ myślałam, że tak jak ja nie ma znajomych poza szkołą. Każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem. Szkoła już się skończyła w tym roku. Zostały tylko dwa dni do świąt. Czas przygotowań i zakupów.
Razem z mamą oglądałam telewizję, gdy usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
Vi: Siedź. Ja otworzę.- Uśmiechnęłam się do niej i ruszyłam w stronę wejścia. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam za nimi tatę z masą pudeł.
Ta: Mogłabyś mi pomóc? Ledwo to doniosłem. Zabierz te pudła, które zostały w samochodzie.- Tak jak mnie prosił zaczęłam wnosić do domu kartony, które nie należały do najlżejszych.
Vi: Co jest w tych pudłach?
Ta: Świąteczne prezenty dla zwierząt ze schroniska, kolejne darowizny ze szkół. Dobrze że są jeszcze takie osoby, które pamiętają o tych zwierzakach.- Kiedy wszystkie kartony były już w domu, poszłam do swojego pokoju. Rozejrzałam się. Przydałoby się dodać trochę koloru. Może trochę zielonych akcesorii? Muszę jeszcze nad tym pomyśleć. Usiadłam do komputera i zalogowałam się na fejsie. Od razu dostałam wiadomość od Rozy, w której chwaliła się że spędza święta z Leo. Cieszyłam się razem z nią, ale jednocześnie zrobiło mi się smutno. To przez to, że Lys od tamtego listu nie dawał śladu życia. Nie mogę dłużej się zamartwiać. Kazał mi być dzielna i umieć radzić sobie w życiu bez niego. I to właśnie muszę zrobić. Ubrałam się i wyszłam z domu, a swoje kroki skierowałam do centrum handlowego. To najlepsze miejsce na kupno prezentów. Wchodziłam do wszystkich sklepów po kolei. Po pierwszym okrążeniu miałam już większość prezentów kupionych.
Vi: Okej... Dla Rozy mam fioletową sukienkę, która jej się podobała. Dla Tobiasa mam brązowe spodnie, a dla Alexy'ego niebieskie. Armin dostanie nową grę, a Su różową bluzkę. Kastielowi kupiłam nową kostkę do gitary, bo ostatnio narzekał że nie ma czym grać. Natanielowi przypada nowa koszula i pluszak w kształcie kota. Dla Irys i Melanii mam komplety złotych bransoletek. Został mi już tylko Terry...- Nagle poczułam że ktoś stuka mnie w ramie. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą Tobiasa uśmiechniętego od ucha do ucha.
To: Hej. Dzisiaj sama?
Vi: Tak. Dziwnie byłoby kupować komuś prezent, jeśli ktoś się koło ciebie kręci.
To: Ja już tobie kupiłem. A ty mi już kupiłaś? Jeśli tak to możemy się razem trochę pokręcić.
Vi: Kupiłam. Także chodźmy.- Połaziliśmy trochę, w efekcie czego obeszłam wszystkie sklepy drugi raz tym razem nic nie kupując. W tym tempie nigdy nie kupie mu prezentu.- Komu jeszcze musisz kupić prezent?
To: Alexy... Znam go doskonale, a mimo to nie mam pojęcia co kupić!
Vi: Mam to samo... Muszę kupić coś Pająkowi, a pomysłów brak.
To: Może zrobić tak jak Tomek w Rodzince.pl? Kiedy zapomniał kupić prezentu dla Magdy na walentynki. Czekaj jak to szło... To prawda że nic tu nie ma... Ponieważ żaden przedmiot nie oddałby moich uczuć do ciebie.- Zaśmialiśmy się. To zawsze wywołuje u mnie uśmiech. Jednak nie wykorzystaliśmy pomysłu i szukaliśmy dalej. Po trzecim moim już okrążeniu mieliśmy zakupiony prezent dla Alexy'ego. Męskie perfumy, zielony szalik i rękawiczki tego samego koloru.
To: Chciałbym pomóc ci w poszukiwaniach, jednak mama wzywa do lepienia pierogów.
Vi: Mogę cię puścić, ale pod warunkiem że poczęstujesz mnie później tymi pierogami.
To: Zgoda! Zrobię moje ulubione czyli ruskie. Na pewno ci zasmakują.- Pożegnaliśmy się przytulasem i Tobias poszedł w swoją stronę, a ja znów zostałam sama. Nie miałam ochoty czwarty raz oglądać tego samego. Zamknęłam oczy i ruszyłam przed siebie. Stanęłam gdy poczułam pod rękami materiał. Otworzyłam oczy i zobaczyłam czarną bluzę z kapturem w szare pionowe pasy. Uśmiechnęłam się tylko, wybrałam odpowiedni rozmiar i ruszyłam do kasy. Przy kasach zauważyłam stoisko z czapkami. Wybrałam szarą i dołączyłam ją do zakupów. Po zapłaceniu wyszłam ze sklepu i skierowałam się do sklepu papierniczego. Wzięłam z półki szary notatnik z czerwonym krwawiącym sercem na okładce oraz wieczne pióro. Szybko zapłaciłam i ruszyłam w drogę powrotną do domu. To był dobry dzień.
Następny dzień spędziłam w pokoju na pakowaniu prezentów i czytaniu książki. Trochę dziwiłam się, że mam nie zaciąga mnie do przyrządzania potraw, lecz było mi to na rękę. Kiedy wieczorem wynurzyłam się z mojej pieczary usłyszałam gorączkowe szepty rodziców w salonie. Podkradłam się cicho i przyłożyłam ucho do drzwi aby lepiej słyszeć.
Ta: Musimy jej powiedzieć. I to dzisiaj.
Ma: Boję się jak zareaguje. To przecież szok dla niej. Może jeszcze to odwołajmy...
Ta: Kochanie, ona ma 17 lat, na pewno sobie poradzi.-  Chwilę walczyłam ze sobą, ale moja ciekawość zwyciężyła. Otworzyłam drzwi i weszłam do salonu. Zachowywałam się, jakbym nic nie słyszała.
Ma: Słonko... Musimy ci o czymś powiedzieć.
Vi: Co się stało?
Ta: My... Nie będziemy mogli razem spędzić świąt. Musimy wyjechać...
Vi: Ale czemu?! Czemu, choć raz nie możemy spędzić świąt normalnie, jak normalna rodzina?! Wy zawsze gdzieś wyjeżdżacie, rzadko kiedy jesteście w domu, nawet nie zastanawiacie się jak ja się czuję! Święta zawsze były odmianą od tego, a teraz się dowiaduje, że Boże Narodzenie też chcecie mi zniszczyć?!- Czułam w oczach łzy. Nie czekając na ich reakcję biegiem wróciłam do swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz. Nie chciałam słuchać ich żałosnych tłumaczeń, jacy to oni biedni, że nie chcą wyjeżdżać. Jasne. Tylko marzą o jakiejś okazji aby wyrwać się z domu, ode mnie... Słyszałam jak ktoś puka do moich drzwi. Nakryłam głowę poduszką, aby zagłuszyć te dźwięki. Ze łzami w oczach zasnęłam. Rano obudził mnie zapach jajecznicy. Próbuje mnie przekupić. Nie dam się na to nabrać. Poczekałam jakieś 5 minut, ale nic nie słyszałam, więc postanowiłam wynurzyć się z pokoju. Otworzyłam drzwi i wyjrzałam na korytarz. Nikogo nie ujrzałam. Przede mną stał stolik, a na nim tacka z jajecznicą, szklanką soku i karteczką. Wzięłam tacę do pokoju i usiadłam przy biurku. Zjadłam szybko i kręciłam kartką w dłoni. Przeczytać czy nie? Nie mam ochoty, ale ciekawe co wymyślili. List pisany był ręką mamy. Odetchnęłam głęboko i zaczęłam czytać.

Przepraszam cię, skarbie, że tak to wyszło. Powinniśmy ci powiedzieć wcześniej, może wtedy zabralibyśmy cię ze sobą albo przynajmniej poszłabyś do kogoś... Chciałam ci to wynagrodzić. Śniadanie to pierwsza niespodzianka. Drugą znajdziesz pod choinką, ale otwórz ją dopiero rano. Mam nadzieję że Ci się spodoba... Jeszcze raz przepraszam. Nie tak miało być.
Mama.
Śniadanie nawet smaczne. Zeszłam na dół i zobaczyłam ubraną choinkę, a pod nią dwie paczuszki. Zastanowiłam się chwilę, a po chwili położyłam obok nich 11 paczek dla moich znajomych. Ruszyłam do kuchni, aby umyć naczynia. Wszędzie były karteczki ze strzałkami skierowane na lodówkę. Podeszłam do niej niepewnie i otworzyłam ją. Jak bardzo się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam świąteczne dania. Zamknęłam oczy, policzyłam do 10 i znów je otworzyłam. Jedzenie nadal tam było. Zamknęłam lodówkę, umyłam naczynia po śniadaniu, a po tym wróciłam na górę. Jako że wcześniej byłam w piżamie, zaczęłam wybierać jakieś ubrania. Z szafy wyjęłam sukienkę na górze w niebiesko-czarne pasy, a na dole czarną. Na to założyłam czarną marynarkę, a na nogi beżowe botki. (Mój własny strój na Wigilię xD) Tak ubrana wyszłam z domu i skierowałam się do parku. Kiedy byłam już na miejscu poczułam coś zimnego na skórze. Spojrzałam na niebo i uśmiechnęłam się. Zaczął padać pierwszy śnieg. Wyciągnęłam język i łapałam płatki śniegu. Zaczęłam się śmiać, biegać i skakać. Rozpierała mnie niesamowita energia, którą musiałam rozładować. Po jakiejś godzinie wróciłam cała zziajana do domu. Przez resztę dnia siedziałam oglądając telewizję. Około godziny 17 wyłączyłam telewizor i podeszłam do okna. Szukałam pierwszej gwiazdki. Nagle sobie o czymś przypomniałam i pobiegłam na górę po mikołajową czapkę, którą dostałam na mikołajki. Wróciłam szybko do szukania gwiazdy. Nagle ujrzałam na niebie mały, jaśniejący punkt. Poszłam do salonu, gdzie już wcześniej ustawiłam na stole dania, które znalazłam w lodówce. Pilotem włączyłam płytę z kolędami i zaczęłam śpiewać razem z Rynkowskim. Kiedy skończyliśmy pierwszą kolędę, zatrzymałam i wyjęłam z szafki opłatek.
Vi: Violetto. Życzę ci wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia w życiu i miłości. Żebyś kolejne święta spędziła w gronie najbliższych, a przynajmniej wśród przyjaciół. Dobrych ocen w szkole i żebyś dostała się do szkoły plastycznej, bo wiem że o tym marzysz. Wierzę w ciebie, choć może być trudno. Jesteś najlepsza.- Przełamałam opłatek na pół i zjadłam oba kawałki. Kiedy siadałam do stołu usłyszałam pukanie do drzwi. Spojrzałam zdziwiona w tamtą stronę i niepewnie poszłam otworzyć niespodziewanemu gościu. Odetchnęłam i otworzyłam drzwi. Przede mną stało 7 uśmiechniętych twarzy.
Wszy: Niespodzianka!!!- Wśród nich rozpoznałam Pająka, Tobiasa, Alexy'ego, Armina, Rozę, Leo i Su. Wszyscy rzucili mi się na szyję i uściskali.
Vi: Co... Co wy tu robicie?- Patrzyłam na nich zaskoczona, kiedy wpakowali mi się do domu.
To: Zawiadomiła nas twoja mama. Powiedziała, że wyjeżdżają, więc poprosiła mnie, abym zawiadomił resztę i przyszedł do ciebie.
Vi: Dz... Dziękuję Wam. To wiele dla mnie znaczy.- Poczułam jak po moich policzkach płyną łzy szczęścia.
Roz: Dobra chłopaki! Wątpię, zęby Viola przygotowała nakrycia dla 7 gości, więc do roboty. Sami musimy się urządzić.- Uścisnęliśmy się i ruszyła do kuchni, a chłopaki i Su za nią. Został ze mną tylko Terry. Zamknął drzwi i odwrócił się do mnie.
Ter: Nie jesteś zła, że tak wtargnęliśmy do twojego domu?
Vi: Mam być zła? Za co? Że mam najwspanialszych przyjaciół pod słońcem?- Uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka.
Ter: I?
Vi: I najwspanialszego chłopaka o jakim mogłam pomarzyć.
Ter: Dobra odpowiedź.- Nasze usta musnęły się. Wtedy do przedpokoju wparowała Su.
Su: Hej! Wszyscy są już gotowi! Czas na opłaatek!- Powiedziała z radosnym głosem i wróciła do salonu.
Vi: Kto ją zaprosił?
Ter: Nie mam pojęcia.- Uśmiechnęliśmy się do siebie i obejmując się weszliśmy do salonu. Wszyscy zajęli już miejsca. Ja miałam miejsce na szczycie stołu. Po mojej pawicy zostało miejsce dla Pająka, a po lewicy siedziała Roza, a obok niej Leo. Reszta jeszcze nie zajęła konkretnych miejsc. Wyjęłam ponownie opłatek i rozdałam wszystkim. Zrobił się harmider, bo wszyscy wszystkim chcieli składać życzenia. Po kilku minutach zamieszania, zajęliśmy miejsca przy stole. Kolacja trwała 2 godziny, albo nawet dłużej. Razem z Rozą i Su zajęłyśmy się sprzątaniem, a w tym czasie chłopacy zajęli miejsca przed telewizorem. Kiedy się uwinęliśmy chcieliśmy gdzieś usiąść, ale nie było już gdzie. Rozalia zajęła miejsce na kolanach Leo, Su usiadła na Arminie, a ja na Terry'm. Od razu przejęłam pilot i włączyłam na Kevina. Usłyszałam protesty i chciano zabrać mi pilota, jednak uciszyłam ich dość szybko ze słowami:
Vi: Tradycji musi być za dość. Bo co to za Gwiazdka bez Kevina. (Macie nawet piosenkę o tym :D ---> http://www.youtube.com/watch?v=vIXgnSMO1kI)
Protesty szybko ucichły i razem śmialiśmy się z tych scen, z których śmiejemy się co roku. Po filmie wszystkim zachciało się spać. Chłopaków zostawiliśmy w salonie, a same poszłyśmy do mojego pokoju, gdzie przegadałyśmy jeszcze kilka godzin. Rano obudziło mnie pukanie do drzwi, a po chwili usłyszałam wołanie Tobiasa.
To: Hej dziewczyny! Mogę wejść?
Vi: Wchodź śmiało.- Otworzył drzwi i wszedł powoli do środka i uśmiechnął się złośliwie.- Co...?- Nagle do pokoju wpadli chłopacy ze szklankami z wodą. Roza i Su, które zostały obudzone przez oblacie zaczęły piszczeć. Ja śmiałam się i piszczałam jednocześnie. Próbowałam uciec z pokoju, ale złapali mnie w drzwiach i wylali całą szklankę na głowę.
Vi: No ej! To nie jest lany poniedziałek!- Wyrwałam Arminowi szklankę do połowy pełną i zaczęłam odwet. Kiedy wszystkim skończyła się woda pokój i my byliśmy cali mokrzy.- Wy zaczęliście, więc wy będziecie sprzątać!- Przyniosłam im ścierki i szmatki aby wytarli całą wodę, a my w tym czasie zajęliśmy łazienki.
Ter: Gotowe już tam? Czas na prezenty!!!
--------------------
Mam nadzieję, że się Wam spodobał ten rozdział :D
Pisałam go zmęczona, więc z góry przepraszam za wszelkie błędy.
Niedługo kolejna część świąteczna ;)
Pytanie: Czy prezentów starczy dla wszystkich? Czy są jakieś dodatkowe?
Jeśli chcecie to mogę dodać moje zdjęcie w tej sukience c:
Życzę Szczęśliwego Nowego Roku! =D

9 komentarzy:

  1. No jasne, że się podobał. Cudowny :D
    Jestem ciekawa, czy jak Lys wróci, o ile w ogóle wróci, to kogo wybierze Viola: czy jego, czy Terry'ego =D
    Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział boski!
    Oczywiście, że masz dać swoją fotkę w sukience! I to już!
    Tak samo jak Aga jestem ciekawa, kogo wybierze Viola.

    P.S.Czekam na następny rozdziałek xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcie wstawie na g+ na naszym czatcie ;3
      Tak więc wyczekujcie! :D
      ~Slotkasasa, której nie chce się logować xd

      Usuń
  3. W 100% zgadzam się z dziewczynami :).
    A kogo wybierze Viola?. Zobaczymy, ale wybór będzie moim zdaniem będzie trudny...
    Sitzu M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział miód cud!
    Viola i wybieranie? Niech z mostu skoczy na święta i Lys ją uratuje, bo pewnie ją obserwuje z ukrycia jak ostatni zboczeniec!

    "You stupid pervet idiot!!" - Ty głupi, zboczony idioto!! xD xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny rozdział. ♥
    No ciekawe ciekawe, jak zareaguje Lys i co zrobi Violcia. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział cudowny :D
    Przepraszam, że dopiero teraz piszę, ale dopiero dzisiaj załadowana mi się pełna strona :)
    Na początku było mi żal Violetty ponieważ była skazana na spędzanie samotnych świat, ale pojawiło się jej przyjaciele i wszystko zakończyło się szczęśliwie.
    Co do prezentów to mam wrażenie, że jest ich za dużo, ale też mam wrażenie, że brakuje paru :/
    Jest następny rozdział u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że uda mi się napisać jak najszybciej :)

      Usuń