13 listopada 2013

Oczami Violetty cz.14

Nie znam jej. To pierwsza myśl, która pojawiła się w mojej głowie. Jeśli więc jej nie znam, to dlaczego zapłaciła aby zepsuć mi wieczór?! Chociaż chwila... Kelnerka z baru! Spojrzałam na Lysandra, nie wyglądał na zaskoczonego, co, nie wiem czemu, doprowadziło mnie do szału.
Vi: Kto... Kto to jest? Kim jest ta dziewczyna?!- Podniosłam głos, a rzadko to robię, Właściwie to nigdy. Lysander spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale nie zdążył nic powiedzieć, uprzedziła go ta dziewczyna. Stała przy wejściu z założonymi rękami, ciągle skrywając się w cieniu.
???: Mogłabym zapytać o to samo. Naprawdę nabrałaś się na ten tani chwyt?- Prychnęła.- Wielki romantyk. Bratnia dusza. Miłośnik muzyki klasycznej.- Zbliżała się w naszą stronę. W restauracji panowała całkowita cisza. Kiedy dziewczyna weszła w krąg światła mogłam w końcu zobaczyć jak wygląda Czarne, faliste włosy do ramion wystawały spod kaptura. Na twarzy mocny makijaż. Ubrana w szarą bluzę z kapturem, czarne szorty i legginsy tego samego koloru. Do tego szare tenisówki, które kiedyś musiały być białe.- To wszystko kłamstwa.
Lys: Zamknij się.
???: Bo co? Co mi zrobisz? Tylko mi nie mów że uderzysz dziewczynę Taki dżentelmen?!- Nabijała się z niego.
Lys: Ile razy mam ci powtarzać, że nie chce mieć z tobą nic wspólnego?!
???: Ale ja tylko przyszłam ostrzec twoją nową dziewczynę!- Teraz zwróciła się do mnie.- Nie zdziwiło cię, że kelner zachowywał się jakby się znali? To dlatego że zabiera tu każdą. Powtarzam każdą! Ten sam układ. Najpierw kolacja, później zabiera do parku, gdzie obserwujecie gwiazdy, nieśmiało zbliża się do ciebie i całuje w usta. Kolejnym punktem jest wycieczka do jego dom, oglądacie wspólnie film. Pozwala ci położyć głowę na ramieniu. Tuż przed końcem zaczynacie się całować i bum! Lądujecie w jego sypialni. To nie dziwne że łóżko jest już gotowe i wszędzie są płatki róż, skoro to pierwsza randka?
Lys: Violetto błagam nie słuchaj jej. Ona jest szalona. Nie wiem czemu się do mnie przyczepiła.
Vi: Zawieź mnie do domu.
Lys: Co?- Wyglądał na zaskoczonego.
Vi: Słyszałeś. Zamknij się i odwieź mnie natychmiast do domu!- Czuję że długo już nie pociągnę. Dostałam drgawek. Muszę... Muszę zrobić cokolwiek. Chwyciłam obrus i niewiele myśląc pociągnęłam za niego. Praktycznie nic na nim nie leżało z wyjątkiem wazonu, ale mi wystarczyło, aby odczuć ulgę. Patrzyłam jak owy wazon ze sztucznym kwiatkiem leci w stronę nieznajomej. Kiedy wylądował na niej, woda wylała się, oblewając ją.
Vi: Jesteśmy kwita.- Nie oglądając się za siebie, ruszyłam do wyjścia. Kiedy byłam już na dworze usłyszałam jak krzyczy do mnie.
???: Uważaj na zakrętach! Lubi łapać wtedy za kolano!- Babo zamknij się wreszcie! Przyśpieszyłam kroku, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nie jestem twarda i nigdy nie będę. Biegłam przed siebie, prawie nic nie widząc przez zamglone oczy. Znalazłam jakąś cichą aleję w parku i usiadłam na ławce. Ukryłam twarz w dłoniach i rozpłakałam się na całego. Nie wiem jak długo tam siedziałam. Usłyszałam kroki, ale było mi już wszystko jedno.
???: Viola? Co ty tu robisz tak późno?- Znam ten głos.
Vi: Jak widzisz siedzę.- Poczułam jak obejmuje mnie ramieniem. Czułam jak odpływa ze mnie cała złość i trochę smutku. Zawsze wiedział jak mnie pocieszyć. Tobias podniósł mnie i zaczął prowadzić tylko sobie znanym kierunku.
To: Idziemy do mojego domu. Prześpisz się, a rano odprowadzę cię do domu.
Vi: Nie! Może mógłbyś zawieść mnie do domu? No wiesz, rodzice...
To: Skoro tak bardzo ci zależy... Ale tylko pod warunkiem, że dowiem się wszystkiego.- Zaraz chyba oszaleję męska wersja Rozalii.
Vi: Może przy kolejnej okazji? Nie czuję się na siłach by o tym rozmawiać.
To: Eh, niech ci będzie. W końcu będziesz musiała mi opowiedzieć, albo dowiem się od swoich informatorów.
Vi: Tak? Czyli od kogo?
To: No oczywiście, że od Rozalii!- Dałam mu kuśtaka w bok i uśmiechnęłam się. Uwielbiam go, od razu poprawia humor człowiekowi.
Vi: Powiedz... Dlaczego sam łazisz po mieście?
To: Sama nie chce powiedzieć, a mnie wypytuje. Toż po prostu...- Zaśmiał się krótko.- Wracam od Alexa.- Doszliśmy do jakiegoś parterowego budynku. Niski, niebieski z dużą ilością okien z zasłonami.- Witam w moim nowym domu.- Weszliśmy do środka.- Mamo! Koleżanka poprosiła mnie o podwózkę, mogę wziąć samochód?! To Violetta!- Krzyczał jakbyśmy byli na koncercie, a on chce być usłyszany. Chwilę nasłuchiwał, ale nic nie było słychać.- Dzięki!
Vi: Co? Przecież nikt nic nie powiedział.
To: Moja mama musi oszczędzać głos, jeśli więc z czymś się zgadza, po prostu nie odzywa się.- Obeszliśmy dom, a Tobias otworzył garaż.- Poczekaj tu.- Po chwili usłyszałam warkot silnika, a po kolejnej ujrzałam kremowy Citroen Picasso.
Vi: Wow. Od kiedy macie takie duże auto?
To: Rodzina ma mi się powiększyć. Wsiadaj.- Weszłam do samochodu i od razu ruszyliśmy.- Mamy przed sobą jakieś 40 minut jazdy, wolę nie dostać mandatu, bo wtedy wcale nie będę mógł jeździć.- Zapatrzyłam się w świat za oknem.
Vi: Eh... Czyli chcesz wiedzieć co się wydarzyło? Dużo. Bardzo dużo.- Zaczęłam opowiadać od spotkania z Rozalią do znalezienie mnie na ławce. Musiałam oczywiście powiedzieć też o Riley'm. Kiedy w końcu skończyłam zapanowała cisza. Tobias milczał do końca drogi. Stanął przed domem, a potem odwrócił się w moją stronę.
To: Posłuchaj... Uwierzyłaś dziewczynie której nie znasz i zostawiłaś chłopaka w którym jesteś zakochana i który był dla ciebie miły, tylko przez jej słowa?
Vi: Miałam złe przeczucia. Nawet nie pobiegł za mną!
To: Dobra, masz rację. Nie zrobił za dobrze. Zadzwonię do ciebie, bo muszę już wracać. Wolę żeby mama nie denerwowała się za bardzo.
Vi: Rozumiem. Będę czekać.- Uśmiechnęłam się i przytuliłam go, po czym wyszłam z samochodu. Przy drzwiach pomachałam jeszcze Tobiasowi i dopiero wtedy odjechał. Wyjęłam klucze, pokręciłam nimi w zamku i weszłam do środka. Od razu zamknęłam za sobą drzwi. Taki nawyk. Postanowiłam że najlepiej zrobi mi ciepła kąpiel. Przy czym? Oczywiście przy muzyce. Przeglądałam swoją playlistę, aż w końcu znalazłam coś, co nie miało nic wspólnego ze szczęśliwą miłością. Red Lips- Czarne i białe.
Puściłam wodę i wlałam płyn do kąpieli. Od razu rozszedł się piękny zapach wanilii i kokosa. Rozebrałam się i zanurzyłam się w gorącej wodzie po samą szyję. Zaczęłam śpiewać razem z piosenkarką. Mam ładny głos, ale nienawidzę występować publicznie. Wyszłam z wanny i owinęłam się w mięciutki biały szlafrok. Wyciągnęłam korek i czułam, jak z wodą wypływają wszystkie moje troski. Usłyszałam jak burczy mi w brzuchu, więc poszłam zrobić kolację. W restauracji przecież nic nie zjadłam. Wyjęłam składniki i zaczęłam robić tosty. Spojrzałam na korytarz i ujrzałam ciemną, zakapturzoną postać, która szła w moją stronę. Krzyknęłam z przerażenia, upuszczając wszystko co miałam w rękach.
???: Nie proszę, nie krzycz. Nie chciałem cię przestraszyć.- Znałam ten głos, uspokoiłam się więc na tyle, żeby zamknąć usta. Zaczął ściągać kaptur- Widzisz? To tylko ja.

Ciacho dla tego, kto zgadnie, kto to jest. =D
Proszę o komentarze tutaj, jak i przy bohaterach.
Pamiętajcie o zlocie xD
Mrozik jeśli to czytasz, to wiedź że chce dokładną relację czy ci się podoba :P
Pomóżcie wybić mi z głowy tą piosenkę xd :
http://www.tekstowo.pl/piosenka,the_wanted,nice_straight_row.html
Musimy ustawić się w ładnym, równym rzędzie xp

15 komentarzy:

  1. Riley, ale pewnie będzie to ktoś inny. Albo to ta dziewczyna z restauracji.
    Rozdział boski *.*
    Szkoda mi Violi. Jeżeli Lys jest taki jak opisałaś jego zachowanie to po prostu... no ... nie lubię go.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam im trochę namieszać, bo było za idealnie xD

      Usuń
    2. Po dodaniu jeszcze raz przeczytałam ostatni dialog i wykluczam, że to jest dziewczyna xD Sorki

      Usuń
    3. Ale pamiętaj co napisałam pod ostatnią częścią ;3

      Usuń
    4. I właśnie dałaś nam podpowiedź, że to jest Terry :)
      Tak samo ja muszę namieszać u Ann ;P

      Usuń
  2. Hmm.. zaczelam czytac fragment z piosenka i idealnie puscili ja w radiu xD
    rozdzial boski, zreszta jak zwykle :D
    ym, moze Riley?

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie wiem...Riley? Jej pies? Kot? Ojciec?
    Rozdział wspaniały, co nie znaczy, że Cię nie zabiję. Wiesz za co? Za to że skończyłaś w takim momencie. Ty to złooooooo ;[
    Ale rozdział wspaniały :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam to wczoraj do późna i mój mózg nie chciał już nic wymyślać xd
      A tak wgl przypominam że Violetta nie ma kota...
      Chwila... Jak kot albo pies może gadać?
      Nie wiedziałam że zwierzęta umieją mówić =D

      Usuń
    2. W mojej wyobraźni umieją :p

      Usuń
  4. Rozdział jest zajefajny (zresztą jak zawsze). ;D Tak samo jak Ann obstawiam Terrego. :P Nie mogę się doczekać nexta. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział? EPICKI :D
    Kim jest osoba w kapturze? Też uważam, że Terry :3
    Dlaczego przerwałaś w takim momencie?! Z jednej strony to dobrze,bo trzyma w napięciu :P, ale z drugiej nie, bo będę musiała czekać :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny, pomożecie?
    Jakaś dziewczyna ma do mnie pretensje że dodaję teksty The Wanted, bo sama woli One Direction xd
    http://pl.sf-fanfic.wikia.com/wiki/Oczami_Violetty
    Pokażmy jej że każdy może słuchać i dodawać do opowiadań piosenki jakie chce! :D
    Obraziła w pewnym sensie moich idolów (złe napisanie nazwy chociaż na pewno czytała ją wyżej) co wkurzyło mnie i teraz nie mam zamiaru dać jej spokoju xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obraziła The Wanted? Zabić, powiesić, zakopaaaać xO

      Usuń
  7. Świetne <3
    Mam nadzieję, że miłość Lysandra i Violi (nie lubię "Violka") jest prawdziwa i chłopak się dla niej zmieni. możliwe, że i był taki wcześniej, ale dla Violi jest w stanie się zmienić albo sie zmienił c;

    OdpowiedzUsuń