8 grudnia 2013

Oczami Violetty cz.16

Dobra, czyli tak jak pisałam w ostatnim poście, wracamy już do Violetty ;3 Pamiętacie jeszcze, jak skończyła się 14 część? Mam nadzieję, bo zaczyna od tego momentu ;p
~~~*~~~ ten znaczek oznacza że pomijamy kilka dni, w których nie dzieje się nic ciekawego.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Vi: T... Terry? Co ty tu robisz?- Patrzyłam szeroko otwartymi oczami na chłopaka, który stał zawstydzony w progu, w każdej chwili gotowy do ucieczki.- Jak udało ci się tu wejść?
Ter: Może usiądźmy?- Usiedliśmy przy kuchennym stole. Nie zauważyłam że ściskam szklankę, póki Terry nie wyjął mi jej z rąk.- Na początku przepraszam że włamałem ci się do domu, ale nie otwierałaś, a Lysander kazał mi porozmawiać z tobą za wszelką cenę. Myślałem że coś ci się stało...
Vi: Stop. Przysłał cię Lysander? Czemu sam tu nie przyjechał? Zresztą skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?- Odetchnął głęboko. Czyli chce przygotować się do opowiedzenia o co chodzi albo przeciągać jak najdłużej żeby się z tego wymigać.
Ter: Po kolei. Na początku spróbuj się uspokoić.- Poczekał kilka sekund i kontynuował.- Tak, przysłał mnie tu Lysander. Ta dziewczyna, którą spotkałaś w restauracji to była dziewczyna Lysandra, Jem. Każde słowo które usłyszałaś od niej było kłamstwem. Zapamiętaj to. Byli bardzo szczęśliwi do czasu kiedy wyjechała. Dokąd spytasz? Do psychiatryka. A mieli przeprowadzić się całą rodziną do innego miasta. Dzień przed wyjazdem ktoś wkradł się do jej domu i zabił jej rodziców. Kiedy przyjechała policja, znalazła ją jak przytulała brata. Zabrali go do sierocińca, a ją zamknęli, myśląc że w ten sposób jej pomogą.- Prychnął z pogardą.- Wszyscy ją lubiliśmy. Nikt się nie zdziwił kiedy nie zobaczyliśmy jej następnego dnia. Dopiero później się dowiedzieliśmy. Kiedy wróciła przyszła i mówiła że to Lysander zabił jej rodziców, wtedy on przyszedł, a ona rozpłakała się na oczach wszystkich. Większość jej uwierzyła, ale ja zawsze stałem po stronie Lysandra. Okazało się że zabójca był bardzo do niego podobny. Z tego co zrozumiałem to Jem ma rozdwojenie jaźni. Jako że była w izolatce w głowie stworzyła sobie przyjaciółkę... Która nienawidzi Lysandra.
Vi: Skąd ty to wszystko wiesz?
Ter: Jakieś 20 minut temu dzwonił do mnie Lysander, prosząc abym przyjechał do ciebie wyjaśnił i... Przeprosił w jego imieniu. Podał mi adres i pokrótce opowiedział co się stało. Obiecał Jem że pomoże znaleźć jej zabójcę. Boję się o niego. Nie wiem co może mu wpaść do głowy, a kiedy spytałem gdzie jest i co chce zrobić zwyczajnie rozłączył się. Tak po prostu. Postanowiłem więc spełnić chociaż tę prośbę.
Vi: Okej... Chyba mniej więcej zaczynam rozumieć co się stało... A teraz wróćmy do tego, jak wszedłeś do mojego domu?!
Ter: Cóż... Na początku pukałem i dzwoniłem do drzwi, ale nikt nie otwierał. Obszedłem dom i zauważyłem że na piętrze pali się światło, co oznaczało w 50% że jesteś w domu. Postanowiłem zaryzykować spotkania z twoimi rodzicami i zacząłem sprawdzać okna. Nawet nie wiesz jak się zdziwiłem kiedy zobaczyłem że jedno z nich jest uchylone. Otworzyłem je szerzej i wszedłem do środka. Wtedy usłyszałem kroki na schodach. Zaciągnąłem mocniej kaptur i mało brakowało żebym nie wybuchnął śmiechem. Pierwszy raz wkradłem się do mieszkania i byłem rozemocjonowany. Zapaliłaś światło w pomieszczeniu obok i kiedy zobaczyłem że to ty pojawiłem się. Oto cała moja historia z wkradaniem się.- Wcale go nie słuchałam. Myślami byłam daleko, znów w restauracji na chłodno przemyśleć to, co powiedziała Jem. Teraz rozumiem czemu chciała się mnie pozbyć. Chciała być z nim sam na sam.
Vi: Dziękuję, że przyszedłeś. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Ter: Od czego ma się kumpli.- Uśmiechnął się szeroko. Dopiero teraz zwróciłam uwagę że chłopak nie mógł długo pozostać w jednej pozycji. Co chwila siedział inaczej, dodatkowo podrygując nogą i głową do tylko sobie znanemu rytmowi.
Vi: Jeśli czegoś dowiesz się o Lysandrze, powiadom mnie, dobrze?
Ter: Jasne.- Wyciągnął rękę, a ja napisałam na niej swój numer.- Wiesz... Mogę wyjść drzwiami?- Uśmiechnęłam się delikatnie, prawie niezauważalnie.
Vi: Oczywiście. Jeszcze mi kwiatki poniszczysz w ogrodzie.
Ter: Bardziej boisz się o kwiaty niż o moje zdrowie?- Patrzył na mnie ze zdziwieniem, jednak jego oczy śmiały się.
Vi: Hm... Tak.- Oboje wybuchliśmy śmiechem, chociaż żadnemu z nas nie było do śmiechu. Odprowadziłam go do wyjścia, gdzie zrobiliśmy misia, a później on poszedł w siną dal. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Przymknęłam oczy i zjechałam na ziemie. Podciągnęłam nogi i skuliłam się. Jak byłam mała często tak robiłam, kiedy czegoś się bałam lub nie rozumiałam. Odetchnęłam głęboko i spróbowałam zebrać myśli. Kiedy się obudziłam, zauważyłam że leżę w swoim łóżku, a zegarek wskazuje 7:30. Czyli że jednak nie uda mi się zaspać do szkoły. Wstałam, uszykowałam się szybko i zeszłam do kuchni zjeść śniadanie. Przy stole siedzieli rodzice. Rzuciłam szybkie cześć i zatopiłam zęby w toście. Patrzyli na mnie, chociaż bardzo ich korciło nie zadawali pytań. Dzięki im za to.
~~~*~~~
Nie poszłam na imprezę halloweenową. Czemu? Jak mogłam się bawić kiedy nie wiem co się dzieje z Lysandrem?! Nie ma go. Nigdzie. Na następny dzień zadzwonił do Leo, powiedział mu tylko żeby się nie martwił i ie dzwonił na policje. Minął tydzień od tamtego wieczoru, a on nie daje śladu życia. Oczywiście Leo zgłosił zaginięcie, ale nie mogą go znaleźć. Roza próbuje udawać że nie przejmuje się tym bardzo, ale wiem że był... JEST dla niej jak brat. A ja się boję o niego. Często rozmawiam z Terrym, nawet dobrze mi się z nim rozmawia. Dzisiaj nie byłam w szkole. To znaczy wyszłam, ale przemknął ktoś przede mną z białymi włosami. Pobiegłam za nim, ale to nie był Lysander. Wróciłam do domu i zamknęłam się w pokoju. To za dużo dla mnie.
~~~*~~~
Minął miesiąc. Ciągle ani śladu Lysandra, choć policja nie przestaje szukać. Jutro andrzejki, na które Rozalia chce zabrać mnie chodźmy musiała użyć siły. Nie wiem co jej tak zależy. Już nie gonię każdej osoby, która w choćby najmniejszym stopniu przypomniała go. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek telefonu.
Vi: Halo?
Roz: Hej Violka! Mogę wpaść do ciebie wybrać dla ciebie strój na jutro?
Vi: Jeśli chcesz...
Roz: Świetnie! Będę za 10 minut!- Rozłączyłam się i zamknęłam oczy. Zostało mi już tylko kilka minut spokoju. Przypomniałam sobie jak Lysander przyszedł pomóc mi wybrać strój, chociaż prosiłam o to Rozalię. Usłyszałam pukanie do drzwi, było jeszcze za wcześnie żeby to była Roza. Podeszłam do drzwi, odetchnęłam głęboko i otworzyłam je. Za nimi stał Terry. Nie powiem, miałam nadzieję że to będzie Lysander. Pająk wyglądał jakby biegł przez całą drogę.
Vi: Coś się stało?
Ter: Był u mnie Lysander, znaczy to był chyba on. Zostawił list i tą paczkę. Dla ciebie.- Dopiero teraz zauważyłam że trzymał paczuszkę w dłoni.
Vi: Widziałeś go?- Pokręcił głową.
Ter: Od razu przybiegłem do ciebie. Otworzysz?
Vi: Tak... Wejdź. Zaraz powinna przyjść Rozalia, czekamy na nią?- Uśmiechnął się.
Ter: Możemy. Ja i tak nie mam nic do gadania ten list jest do ciebie.
Vi: A ty jakiś dostałeś?
Ter: Dostałem.
Vi: A mogę się dowiedzieć co w nim było, oczywiście nie chce się narzucać...- Jego uśmiech zmienił się na bardziej tajemniczy.
Ter: Dowiesz się w swoim czasie.- Znów usłyszałam pukanie do drzwi.
Vi: Poczekaj chwilę, to na pewno Rozalia.- Uśmiechnęłam się i zostawiłam chłopaka w swoim pokoju. Wpuściłam przyjaciółkę i zaprowadziłam do pokoju.
Roz: Siema Pająk! Viola, czemu mi nie powiedziałaś że masz gościa? Mogłyśmy to przecież przełożyć.
Ter: Dopiero co przyszedłem. Lysander zostawił u mnie list i tą paczuszkę dla Violetty.
Roz: Otwierałaś już?
Vi: Nie. Postanowiłam że otworzę przy was.
Roz: No to na co czekasz?! Otwieraj!- Rozalia praktycznie gotowała się z niecierpliwości. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam kopertę. Zaczęłam czytać na głos.

Droga Violetto! Przepraszam że tak długo nie dawałem śladu życia. Czuję się dobrze i nie musisz się o mnie martwić. Postanowiłem pomóc Jem znaleźć prawdziwego zabójcę jej rodziców. Jesteśmy prawie u celu, ponieważ łatwo znaleźć osobę o takich charakterystycznych oczach. Okazało się że należy do mafii, chodziło o stare sprawy. Niestety nie mogę się z Tobą spotkać, nie chce żeby coś ci się stało. Proszę tylko o jedno. Jeśli cokolwiek by mi się stało i nie odzywałbym się przez kolejny miesiąc... Zapomnij o mnie. Zapomnij wszystko co jest związane ze mną, wyrzuć te wspomnienia, bo możesz przez nie tylko cierpieć. Mi również nie jest łatwo, naprawdę mało brakuje żebym leciał do ciebie na złamanie karku. W paczce jest prezent dla ciebie, mam nadzieję że nie ostatni. Załóż ją na jutrzejszą imprezę. Idź i baw się jak nigdy dotąd. Dziękuję że mogłem spędzić z Tobą te miłe chwile i chociaż nasze ostatnie spotkanie nie należało do najlepszych, mam nadzieję że mi wybaczysz że tak wyglądało. Jeszcze raz przepraszam że tak szybko zniknąłem. Kocham Cię i nigdy nie zapomnę. Mam nadzieję że jeszcze się spotkamy. Twój Lysander.

Po moich policzkach płynęły łzy. Roza przez słowa usiadła bliżej i przytuliła mnie. Spojrzałam nad jej ramieniem prosto w oczy Pająka. Patrzył na mnie smutnymi oczami. Po czym poddał mi paczkę.
Ter: Otwórz. Zobaczmy co ci sprezentował.- Chwyciłam paczuszkę i delikatnie ją otworzyłam. Z środka wyjęłam zwinięty kawałek materiału. Rozwinęłam go powoli. Trzymałam w dłoni pudrową sukienkę przez ramiączek z czarną kokardką w pasie.
Roz: Jest... Piękna.- Uśmiechnęłam się.
Vi: Masz rację. Jest cudowna.
Roz: Czyli nie potrzebujesz pomocy w wyborze stroju.- Otworzyłam okno i krzyknęła na cały głos.- Cudna sukienka! Violka bardzo dziękuje ci za nią!!!
Vi: Roza! Co ty robisz?
Roz: Na pewno gdzieś się kręci. Może akurat usłyszał? No cóż, to ja się będę zwijać. Leo prosił mnie o spotkanie, a nie mam pojęcia o co mu chodzi.- Przytuliła mnie szybko, pomachała Pająkowi i wyszła w podskokach z domu.
Vi: Przymierzyć?
Ter: Jasne.- Chwilę siedział w miejscu, aż w końcu zrozumiał i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Szybko przebrałam się i spojrzałam w lustro. Przydałyby się kolczyki, szkoda tylko że nie mam przebitych uszu.
Vi: Terry! Możesz już wejść.- Drzwi otworzyły się i stał w nich Pająk z niewinnym uśmiechem. Kiedy przyjrzał mi się dokładniej uśmiechnął się szeroko.
Ter: Wyglądasz pięknie.- Podszedł i przytulił mnie. Nadal nie przyzwyczaiłam się do takiej śmiałości.- Violetto...
Vi: Tak?
Ter: Czy... Czy chciałabyś pójść ze mną na tą imprezę?- Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Jednak jego twarz nie mówiła żeby żartował. Uśmiechnęłam się delikatnie.
Vi: Oczywiście.- Jego oczy znów się rozpromieniły i przytulił mnie jeszcze mocniej.- Rozumiem że się cieszysz, ale to nie znaczy że masz mnie udusić.
Ter: Oh, przepraszam.- Zaśmialiśmy się i zaczęliśmy rozmawiać o mało istotnych sprawach, po jakiejś godzinie Terry spojrzał na zegarek.- Przykro mi, ale muszę się już zbierać.
Vi: To co? Widzimy się jutro?
Ter: Jasne. Wpadnę po ciebie o 16.- Pocałował mnie w policzek i wyszedł z mojego pokoju, a później z domu. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Zawiesiłam sukienkę na wieszaku, rozczesałam włosy, padłam na łóżko i momentalnie zasnęłam. Następnego dnia obudził mnie dźwięk budzika. Wstałam, uszykowałam się i wyszłam z domu bez śniadania. Gdzieś w połowie drogi usłyszałam dźwięk klaksonu. Spojrzałam w tamtą stronę. Rozalia wychylała się przez okno i machała do mnie, kierował Leo.
Roz: Viola! Wsiadaj, podwieziemy cię.- Podeszłam do samochodu i chwilę zawahałam się zanim weszłam do środka. Na środkowym siedzeniu z tyłu siedział mały chłopczyk. Mimo to usiadłam obok niego.
Vi: Hej.- Zwróciłam się do niego.- Jak się nazywasz?
Ad: Adam.- Uśmiechnął się i podał mi rączkę, którą od razu uścisnęłam.
Leo: Nie przyzwyczajaj się do niego za bardzo. Właśnie odwożę go na dworzec. Wraca do rodziców na wieś.
Vi: Dlaczego?
Leo: Nie mogę jednocześnie pracować i opiekować się nim.- Szybko dojechaliśmy do szkoły. Adam nie chciał puścić mojej ręki, delikatnie wyciągnęłam ją i wyszłam z samochodu. Pomachałam jeszcze do niego, kiedy odjeżdżali.
Roz: Chodź. Ruszajmy do szkoły.- Lekcje minęły mi bardzo szybko. Nauczyciele zbytnio nie przykładali się bo wiedzieli że bardziej interesuje nas dyskoteka niż nauka. Do domu wróciłam kilka minut po trzeciej. Czas się przygotować.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Impreza będzie już w kolejnej części ;P
Bardzo proszę o komentarze.
A tutaj macie sukienkę, którą Violetta dostała od Lysandra =D


9 komentarzy:

  1. Wow, mafia? Nieźle zaszalałaś :D
    Błagam, niech Lysander żyje.
    Rozdział cudowny *.*
    Zdaje mi się czy między Violą a Terrym będą flirty? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow.....No kochana rozdział genialny i aż zapierający dech :). Zgadam się z moją poprzedniczką, że powala na kolana.... Porachunki z mafią to już nie przelewki.Biedny Lysander mam nadzieję, że wyjdzie z tej opresji cało i wróci do ukochanej Violetty. Bardzo piękny i wzruszający jest ten list, aż mi się smutno zrobiło i prawie zaczęły mi łzy do oczu napływać. Skoro już minął miesiąc od zaginięcia Lysia to coś mi mówi, że to może potrwać rok dwa, a nawet i dłużej, a co dalej za tym idzie nasza bohaterka powieści pomału zacznie tracić nadzieję na to iż kiedykolwiek jeszcze zobaczy miłość swojego życia i zacznie żyć tak jak prosił ją w liście białowłosy mężczyzna i w tym czasie Pająk i Viola zbliżą się do siebie być może zostaną parą- zresztą wydaje mi się, że wspomniana już dziewczyna wcześniej się już spodobała Terry-remu -w chwili, gdy ujrzał ją praz pierwszy, gdy Lys przyprowadził ją do ich"Centrum Dowodzenia" :D, ale z tego względu, że chłopak o dwukolorowych oczach jest jego najlepszym kumplem nie chciał stawać na drodze ich szczęściu i psuć ich wspaniałej"braterskiej" przyjaźni :). A jeśli chodzi o wspomnianego Pana o dość specyficznym, oryginalnym ubiorze to:
    1.Lysio w tym samym czasie będzie przeżywał podobne chwile z Jem i gdy wróci do definitywnie zakończą swój związek.
    2.Viola i Pająk jak dowiedzą się, że Lys powrócił to nie będą wiedzieli jak wyznać mu prawdę i przez pewien czas będą udawać, że nic się nie wydarzyło i, że jest tak jak prze tym zaginięciem, a żeby jeszcze bardziej sprawy się bardziej się skomplikują, bo w Violce odżyją dawne uczucia do"byłego" ukochanego i nasza bohaterka będzie musiała podjąć decyzję z którego z Panów ma wybrać oczywiście, żeby było jeszcze trudniej Pająk będzie nachodził ją przez co będzie się dziwnie zachowywała,co nie umknie uwadze Lysia, aby wiedzieć jaką podjęła decyzję, ale ona nie da mu żadnej odpowiedzi, a co za tym idzie ten nie wytrzymując pójdzie do przyjaciela opowie mu wszystko wystawiając ich przyjaźń na szali oczywiście nie wierząc mu, ale w ten czas, gdy bohaterka przyzna się, że to wszystko prawda ten poczuje się oszukany i zdradzony przez bliskie mu osoby i przez pewien czas będzie unikał spotkań z ukochaną i Pająkiem, ale z tego względu, że ją bardzo kocha postanowi jej wybaczyć i Violetta również zrozumie,że bardzo Lysandra kocha i jest on mężczyzną jej życia łamiąc oczywiście serce Terryemu. A czy wspomina para i Terry wybaczą sobie nawzajem i będą dawnymi najlepszymi przyjaciółmi czas pokaże :D
    3.Jem dojdzie do wniosku, że to do czego doszło między nią, a byłym ukochanym- patrz punkt pierwszy, że jest jeszcze szansa, aby to odbudować. Nie przyjmując do wiadomości tłumaczeń Lysia będzie chciała rozbić ich związek za wszelką cenę, ale jak w końcu zrozumie, że to już definitywny koniec i nie może liczyć na to, że wróci to co było przed jej wyjazdem postanowi dać spokój wspomaganej już kilkakrotnie parze :)
    Sitzu M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, jaki długi komentarz o.O
      Też bym chciała żebyś zostawiała takie u mnie.

      Usuń
  3. Oezu, jakie boskie *-*
    Ej wez, bo mi lzy polecialy D:
    Sukienka przesliczna. I wez ty mi tam pisz kolejne bo nie wytrzymam<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawie się rozpłakałam...PRAWIE! Nie wiem dlaczego. Chyba z powodu Lysandra :( No nie ukrywam, smutno mi się zrobiło. I czy mi się wydaje, czy Terry coś czuje do Violki? :p A sukienka zajebista. No nie dziwię się też, że Viola nie poszła na ten bal skoro jej ukochany jest chuj wie gdzie. Też bym nie poszła. Chociaż...chłopak który mi się podoba mnie wkurza, więc nie! Poszłabym! Chuj z nim! Niech się pieprzy! xO I jak mnie jeszcze raz wkurzy, to...Dobra, nie będę nikogo męczyć takimi głupotami.

    O boże, najdłuższy komentarz jaki kiedykolwiek napisałam. Kończę więc i czekam na następną część xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie, ja też miałam łzy w oczach, ale na szczęście udało mi się je powstrzymać i nie popłakałam się. Yeah! ;D
    Rozdział boski i nie wiem co jeszcze napisać. xD Chyba to, że wstawiaj szybko, bo nie mogę się doczekać tej dyskoteki =)

    OdpowiedzUsuń
  6. w końcu przeczytałam. :D
    zarąbisty rozdział . ♥ , a po tym : ''Proszę tylko o jedno. Jeśli cokolwiek by mi się stało i nie odzywałbym się przez kolejny miesiąc... Zapomnij o mnie. Zapomnij wszystko co jest związane ze mną, wyrzuć te wspomnienia, bo możesz przez nie tylko cierpieć '' prawie się popłakałam.
    Czekam na następną część. ;)
    PS: Śliczna sukienka. ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow :o
    Nie sądziłam że aż tak spodoba wam się ten list xD
    Szczególnie że był pisany na spontana xd
    I cieszę się że podoba wam się sukienka =D

    OdpowiedzUsuń
  8. o kurwa! (sorry za wyrażenie) popłakałam się!
    czytałam wiele opowiadań ale nigdy nie płakałam
    ja cię bardzo proszę, żeby on żył i znów płaczę, bo jak on umrze to będzie ze mną źle
    zapraszam do siebie
    http://slodkiflirthistorie.blogspot.com/
    sorry za spam!

    OdpowiedzUsuń