28 września 2013

Ask :D

Cóż... Postanowiłam założyć sobie aska, czekam więc na wszystkie wasze pytania. Z chęcią na nie odpowiem! ;P
 http://ask.fm/Slotkasasa <-- link ;]
P.S. Jestem w trakcie pisania 9 części, więc powinna ukazać się niedługo ;]

27 września 2013

Oczami Violetty cz.8

Alx: Eh… Nie odpuścisz co?
Vi: Proszę… Chce wiedzieć.- Patrzyłam na nich błagalnie. Alexy spojrzał na Tobiasa, który kiwnął tylko smutno głową. Naprawdę pasowała mu ta koszula.
Alx: Ok., wygrałaś. Powiemy ci, ale nie tutaj… Może chodźmy do tej knajpy co wczoraj.
Vi: Dobrze…- Poszliśmy więc do tej restauracji. Tobias przez całą drogę wyglądał na załamanego. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy jedzenie. Kiedy kelnerka odeszła, spojrzałam na chłopców wyczekująco.
Alx: Jak sądzę to mi przypadnie opowiedzenie tej historii… Na początku musisz wiedzieć że… Jestem gejem.- Zamurowało mnie. Ale jak to? I czemu to jest tak ważne dla historii? W mojej głowie pojawiły się podejrzane obrazki. Było aż tak widoczne to, że się zacięłam, że Alexy machał mi rękami przed twarzą, żebym się ocknęła.- Żyjesz?
Vi: Tak… Przepraszam ale to dla mnie lekki szok.
To: W takim razie lepiej siedź… Bo ja też jestem… Homo.- Tutaj nie było u mnie wielkiego zdziwienia. Podejrzewałam to już od dawna.
Vi: Wiedziałam.- Teraz to Tobias zrobił wielkie oczy. Zaciął się. Alexy potrząsnął nim i dopiero to podziałało.
To: Ale… Ale jak to?
Vi: W sumie to bardziej podejrzewałam… Na przykład to że nie miałeś dziewczyny i oglądałeś się za chłopakami.- Alexy wybuchnął śmiechem, jednocześnie opluwając wszystko colą, którą pił.
Alx: Więc skoro już to sobie wyjaśniliśmy.-Nadal chichotał pod nosem.- To możemy wrócić do historii… Poznaliśmy się jakiś miesiąc temu w Internecie, na pewnej stronie. Dużo rozmawialiśmy, ale nie mieliśmy jak się spotkać. Wyobraź sobie jak bardzo się ucieszyłem, gdy go dzisiaj zobaczyłem, jednak żeby nikt się nie dowiedział, udawaliśmy że się nie znamy. Kiedy poszliśmy do ogrodu, mogliśmy w końcu wyrazić naszą radość. Przytulaliśmy się… I dostałem nawet buziaka.- Na chwilę uśmiechnął się, zaraz jednak spoważniał.- Obiecaliśmy sobie że nikt się nie dowie… Nikogo tam nie było…
Vi: Możecie być spokojni, ja nikomu nie powiem.
Alx: To wiemy… Ale czy Lysander nikomu nie powie?- Tobias złapał za rękę Alexego i ścisnął ją. Musze się jeszcze do tego przyzwyczaić.
Vi: Jestem pewna że nie powie nikomu. Nawet mi nie chciał powiedzieć.
To: Ale… Czy mogłabyś się upewnić?- Patrzyłam to na jednego, to na drugiego.
Vi: Czyli chcecie… Żebym umówiła się z Lysandrem i pogadała z nim o waszej sprawie?- Jednocześnie przytaknęli z dziwnymi uśmiechami.
Alx: Ale wiesz… To już bardziej chodzi o tą pierwszą część niż o drugą.- Spojrzałam na nich podejrzliwie.
Vi: Co wy kombinujecie?
To: Jestem tu dopiero jeden dzień, nawet niecały i widzę jak na niego patrzysz. Wyciągaj telefon i napisz do niego!
Vi: Ale… co mam napisać?
To: Bądź spontaniczna!
Vi: Eh… Ok., spróbuję.- Szybko napisałam wiadomość. Po chwili doszło do mnie to co zrobiłam. Odpowiedź nadeszła błyskawicznie. Uśmiechnęłam się.- Zgodził się.- Chłopcy wyszczerzyli zęby.
Alx: Nam zawsze trzeba wierzyć… A co napisałaś?
Vi: Napisałam że…- Kelnerka podała nam w końcu jedzenie i odeszła szybkim krokiem. Czy ja jej skąś nie znam?
To: To co napisałaś?
Vi: Że potrzebuję pomocy… W wyborze ubrań.
To: A o której ma wpaść?- Spojrzałam na wiadomość.
Vi: O 16.
Alx: Wiesz… Powinnaś się pośpieszyć bo jest już 15:30.
Vi: Co?!- Wstałam z krzesła, pocałowałam chłopaków w policzki i praktycznie wybiegłam stamtąd. Może pojadę autobusem? Do domu dotarłam po jakiś 10 minutach. Rodziców nie ma co dość ułatwia sprawę. Szybko uczesałam się i założyłam czarne baleriny. Postanowiłam zostać w sukience od Alexa. Usiadłam na kanapie czekając aż zjawi się Lysio. Tak właściwie, to co zamierzam zrobić? Nie mam żadnego pomysłu, więc będę improwizować. Muszę sobie przyznać, że nie najlepiej mi to wychodzi. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Natychmiast poderwałam się z miejsca i ruszyłam do wejścia. Otworzyłam drzwi i tak jak wczoraj ujrzałam w nich Lysandra.
Vi: Proszę, wejdź.- Zamknęłam za nim drzwi i poprowadziłam do mojego pokoju. Podszedł od razu do mojej szafy. No tak, w końcu o to go prosiłam. Co mówił Tobias? Bądź spontaniczna. Jakby to było takie łatwe.
Lys: Więc, jaka okazja?
Vi: Co?- Spojrzałam na niego zaskoczona. Wyrwał mnie z zamyślenia i nie rozumiałam, o co mu chodziło.
Lys: Ostatnio kiedy mnie potrzebowałaś szłaś na zakupy z Alexym. Dlatego pytam, gdzie teraz idziesz.- Patrzyłam w jego dwu-kolorowe oczy. Kłamać czy mówić prawdę?
Vi: Ni… Nigdzie nie idę.- Lysander uśmiechnął się delikatnie i usiadł obok mnie na łóżku.
Lys: Więc… Po co mnie wezwałaś?- Patrzyłam się w podłogę, gdy poczułam jak palcami podnosi mi brodę. Teraz patrzyłam mu w oczy.
Vi: Ch… Chciałam cię po prostu spotkać.- Widziałam w jego oczach, które przybliżały się do mnie coraz bardziej. Czuję, że to jest to czego pragnę, spełnienie wszystkich marzeń. Byliśmy od siebie kilka centymetrów, było tak blisko.
???: Violetto?!

Nie dacie się zaskoczyć co? >.>

26 września 2013

Oczami Violetty cz.7

Vi: No jestem tutaj… Coś się stało?
Alx: Mam dla ciebie cztery świetne wiadomości!
Vi: Zamieniam się w słuch.- Kątem oka widziałam jak Lysander chowa notatnik do plecaka i wychodzi.
Alx: Pierwsza…. Dalsze lekcje są dzisiaj odwołane!
Vi: To super. Jaka jest druga wiadomość?
Alx: Hm… To w sumie propozycja. Razem z Tobiasem chcemy zabrać cię na shopping!- Uśmiechnął się szeroko.- To jak? Idziesz?
Vi: Chyba nie mam wyjścia.
Alx: Owszem nie masz.- Do Sali wszedł Tobias, pokazał mi żebym była cicho.- Trzecia to, to że Armin znalazł kredki o które prosiłaś!
Vi: To jaka jest czwarta wiadomość?- Obserwowałam jak Tobias po cichu zbliża się do Alexego.
Alx: No więc… Dostałem wczoraj kieszonkowe, więc możesz liczyć, że będę sponsorem.- Podskoczył ze szczęścia, cofając się o krok, jednocześnie wpadając na Tobiasa, przez co obaj wylądowali na ziemi. Podbiegłam do nich, śmiejąc się pod nosem, żeby im pomóc, ale oni zamiast wstać pociągnęli mnie tak, że wylądowałam na nich. Śmialiśmy się dobre 5 minut, pierwszy odezwał się Tobias.
To: Ale wiecie… Moglibyście ze mnie zejść? Trochę ciężcy jesteście.- Chichocząc pod nosem podniosłam się, a za mną Alexy i Tobias.
Vi: To o której idziemy do sklepu?
Alx: Oczywiście że teraz! Nie ma czasu do stracenia.- Złapali mnie z dwóch stron, idąc tak szybko że prawie ciągnęli mnie za sobą. Alexy dużo opowiadał o sklepach i kazał mi przymierzyć z 50 sukienek, za każdym razem mówiąc z poważną miną: „ Ja płacę, ja żądam”, po czym wciskał mi kolejne sukienki. Chłopcy też nie próżnowali, przymierzali tyle, co ja, a nawet więcej. W jednym sklepie zobaczyłam piękne srebrne bransoletki i pokazał je chłopakom.
Alx: Hm… Mam pewien pomysł. Poczekajcie na mnie przed sklepem.- Wziął trzy bransoletki i ruszył do kas. My zgodnie z jego prośbą usiedliśmy na ławce, kawałek od wejścia.
To: Więc… Co sądzisz o Alexym?
Vi: Co o nim sądzę? Hm… Jest miły, ma duże poczucie humoru… Jest bardzo sympatyczny, jak ty. Pasujecie do siebie jak dwie krople wody. Dwie zwariowane krople.
To: Też tak sądzę.- Uśmiechnął się jakoś dziwnie i zapatrzył w ścianę. Pomyślałam znów o tym co mówił mi Lysander, postanowiłam trochę wypytać Tobiasa. Szturchnęłam go w ramię, żeby powrócił do rzeczywistości.
To: Co jest?- Nagle miałam pustkę w głowie. Co ja miałam powiedzieć? Byłoby łatwiej myśleć gdyby nie patrzył na mnie tak wyczekująco! Wiem! Ale jak ja mam go o to spytać?
Vi: Bo wiesz… Lysio… To jest Lysander… Mówił mi że… Widział ogród w was… To znaczy was w ogrodzie… Podobno to ważne… No powiedz coś…
To: Widział nas w ogrodzie?- Tobias zrobił wielkie oczy, a potem schował twarz w rękach.- Tam przecież nikogo nie było… Co ci powiedział?- Byłam zaskoczona jego zachowaniem.
Vi: Powiedział mi tylko… że was widział.- Wtedy ze sklepu z wielkim uśmiechem wyszedł Alexy trzymając trzy torby. Rozglądał się za nami i kiedy znalazł zaczął iść ku nam. Z każdym krokiem jego mina coraz bardziej rzedła. Stanął przed nami patrząc to na mnie to na Tobiasa.
Alx: Co się stało?
To: Lysander nas widział.- Podniósł głowę i spojrzał na Alexego.- W ogrodzie.
Alx: Czy… Czy ona już wie?- Ale co mam wiedzieć?!
To: Nie… Pan Wiktorianin zostawił to nam.- Zaraz coś mnie trafi. Czemu oni mają przede mną tyle tajemnic?
Alx: Eh… Porzućmy na razie ten temat. Mam coś… Na pamiątkę.- Sięgnął do torby i wyjął te trzy bransoletki które mu pokazywałam. Rozdał po jednej.- Na znak wiecznej, niezniszczalnej przyjaźni.- To było naprawdę słodkie. Tobias uśmiechnął się słabo, jednak wyraźnie był w lepszym nastroju niż przed chwilą.
Alx: Ale to jeszcze nie koniec! Zacznę od ciebie Violka.- Ponownie włożył rękę do torby i wyjął cudną biało-różową sukienkę.
Vi: Alexy… Ona jest wspaniała! Naprawdę nie wiem jak ci dziękować!- Rzuciłam mu się na szyję.
Alx: Idź do łazienki i natychmiast ją załóż!
Vi: Ok, ale najpierw chce zobaczyć co masz dla Tobiasa.
Alx: Oh, jasne.- Sięgnął znów do torby i wyjął czarną koszulę. Trudno mi jest ją opisać, miała po prostu coś w sobie. Tobias uśmiechnął się pięknie.
To: Dzięki! To naprawdę extra koszula! Założyć?
Alx: Jeszcze się pytasz?!
To: Ha ha! Skoro nalegasz…- Poszliśmy w stronę toalet. Po 5 minutach przeglądałam się w lustrze w nowej sukience, była naprawdę cudna i pasowała na mnie idealnie. Znów przypomniały mi się słowa Lysandra. Muszę w końcu dowiedzieć się o co chodzi! Wyszłam z łazienki, kierując się w stronę rozmawiających Alexego i Tobiasa.
Vi: I jak?- Zrobiłam delikatnie piruet.
Alx/To: Genialnie!- Uśmiechali się jednakowo.
Vi: Więc skoro mamy to za sobą… Co się stało dzisiaj w ogrodzie?

Ta część kosztowała mnie wiele nerwów… Najpierw jakieś pięć dni przepisywałam to na komputer i nie skończyłam. Zgubiłam kartkę na której pisałam (a raczej zapomniałam gdzie schowałam xd), po kolejnych dwóch dniach szukania znalazłam ją w którymś z podręczników. Skończyłam przepisywać i nie czuję się zbyt dumna z tej części. A co wy o niej myślicie? J
Nigdy więcej nie piszę opowiadania na żadnej kartce, nigdy.

Oczami Violetty cz.6

Vi: Tak, Alexy, to wszystko przez niego. Proszę poznaj mojego przyjaciela z gimnazjum, Tobiasa.
Alx: Siemanko! Więc witamy cię w naszej szkole.– Podali sobie rękę.- Ja również jestem tutaj od niedawna.
Vi: W sumie to od wczoraj.
Alx: Serio?! Tylko tyle minęło? A czuję się jakbym był tu od zawsze!
To: Poznałeś już wszystkich?
Alx: Ta szkoła ma wiele zakamarków, nigdy nic nie wiadomo.- Uśmiechnął się szeroko.
To: Viola, to może mogłabyś nas oprowadzić?
Alx: Tak, to świetny pomysł!
Vi: Jeśli bardzo chcecie…
Alx/To: Bardzo chcemy!
Vi: No skoro tak… To zapraszam na wycieczkę po szkole Słodki Amors!- Chłopcy zaczęli się śmiać, a ja zaraz do nich dołączyłam. Alexy szedł po mojej prawej, a Tobias po lewej. Dużo żartowali, naprawdę dobrze się dogadywali. Po kolei pokazywałam im różne pomieszczenia i pokrótce je opisywałam. Kiedy przechodziliśmy przez korytarz główny, Kastiel podszedł do nas.
Kas: Pytałaś?
Vi: Tak, przyjdzie dziś po południu.- Uśmiechnął się nieznacznie.
Kas: Ok. Dzięki.- Odszedł szybkim krokiem w swoją stronę.
Alx: O co chodziło?
Vi: O jego psa.- Więcej nie chciałam mówić, a i oni nie dopytywali. W Sali gimnastycznej nadzialiśmy się na Lysandra. Zapisywał coś w notatniku i pewnie by nas nie zauważył, gdyby nie Alexy…
Alx: Hej! Lysander!- Krzyczał, machając ręki, żeby zwrócić na sobie jego uwagę.- Mamy następnego nowego! Może byś się tak przywitał?- Lysander dopiero teraz spojrzał na nas z beznamiętną miną.
Lys: Wiem. Widziałem.- Chciał szybko nas opuścić, jednak jego maniery, zabraniały mu. Podszedł do Tobiasa z wyraźną niechęcią i uścisnął mu dłoń.- Lysander.
To: Tobias. Miło mi poznać.
Lys: Cała przyjemność po twojej stronie.- Rzucił mi szybkie spojrzenie.- Wybaczcie, ale mam pomysł na nową piosenkę i chcę ją zapisać, zanim zapomnę.- Szybko wyszedł z sali kierując się do szkoły. Spojrzałam na miejsce gdzie siedział. No tak, ten zapominalski Lysander zapomniał notatnika!
Vi: Chłopaki, idźcie do ogrodu, zaraz do was dołączę jak tylko oddam Lysandrowi zeszyt.
Alx: Tak jest pani kapitan!- Zasalutował z wielkim uśmiechem i ramię w ramię z Tobiasem ruszyli na drugi koniec dziedzińca. Podniosłam notatnik Lysia. Wiem, że nie powinnam, jednak otworzyłam go na ostatnim wpisie i zaczęłam czytać:
„I nie obchodzi ją świat między nami,
Świat, który łączył marzenia i plany.
Byłem głupi, nie mam nastroju,
Bo dziś siedzę sam w tym pustym pokoju.
Mam tego dość, problemy też w szkole,
Telefon, króliki i buty, wychodzę.
To trudne, to smutne, proszę nie teraz,
Zrób jeden krok, podejmij decyzję,
 I przestań w końcu, proszę, wybierać.
Ja dobrze wiem jak jest, i wiem, że ty też wiesz
Dlatego przestań grać i powiedź w końcu
???: Czego chcesz*- Odwróciłam się gwałtownie, za mną stał Lysander.- Nie ładnie tak czytać coś, co nie należy do ciebie.
Vi: Prze… Przeprasza… Ja… Ja tylko… Nie chciałam…
Lys: Przestań.- Unikał mojego wzroku.- A gdzie twoi koledzy?
Vi: Poszli do ogrodu. A ja chciałam oddać ci twój notatnik.
Lys: Widziałem ich…- Zabrał swój zeszyt z moich rąk.- Więc teraz możesz już do nich wracać.- W końcu na mnie spojrzał, poczułam jakby coś we mnie pękło. Coś, co mnie ciągle powstrzymywało przed byciem sobą. Bariera, zwana przez ludzkość, nieśmiałością. Czułam, że to moja chwila, nie myślałam, tylko wstałam i podeszłam do Lysia wtulając się w jego tors. Poczułam jak mnie obejmuje, chciałam żeby to trwało wieczność.
???: Violka! Violka, gdzie jesteś?!- Ktoś krzyczał na dziedzińcu. Przez okno spojrzałam w tamtą stronę i spostrzegłam Alexego, Tobiasa i Armina, który trzymał coś w ręce. Rozglądali się wkoło, pewnie zaraz przyjdzie im na myśl zajrzeć tutaj. Lysander też ich zauważył i bez słowa odsunął się na krok.
Lys: Czas na ciebie.
Vi: Najwidoczniej… Chcę… To znaczy się… To tylko kumple… Więc…- Paplałam, nie wiedząc nawet, co chce powiedzieć.
Lys: Niedługo nie będziesz musiała zastanawiać się nad odpowiedzią.
Vi: Co? Dlaczego? Jaką odpowiedzią?- Miałam mętlik w głowie. O czym on mówił?
Lys: Widziałem ich w ogrodzie… Zresztą sami powinni ci powiedzieć.
Vi: Ale co powiedzieć?- Co on miał na myśli?!
Alx: Violka! Tutaj jesteś!

*fragmenty utworu „Czego Chcesz”, autor: B.R.O.

Oczami Violetty cz.5

W moich drzwiach stał Kastiel, a na mój widok, wykonał coś jakby półuśmiech.
Kas: Hej Violka. Możemy pomówić na osobności?- Przy czym znacząco spojrzał na moją mamę.
Vi: Mamo, możesz? To zajmie najwyżej 5 minut…
Ma: Ale nie dłużej!- Po czym jak gdyby nigdy nic poszła do salonu.
Kas: Już myślałem, że poszłaś spać, o „tak późnej porze”- Zaśmiał się, zaraz jednak spoważniał.- Ale nie przyszedłem tu po to żeby się z ciebie pośmiać.
Vi: Więc, o co chodzi?
Kas: Z tego, co wiem, znasz się na zwierzętach prawda?
Vi: T… Tak… Ale co się stało?
Kas: Chodzi o Demona… mojego psa. Dzieje się z nim coś dziwnego, przestał jeść…- Widać było, że naprawdę się o niego martwił. Pewnie czułabym się tak samo gdyby mój zwierzak, którego nie mam, zachorował.
Vi: Przyprowadziłeś go ze sobą?
Kas: Nie… Był zbyt słaby.
Vi: Niestety, nie dam rady ci pomóc. Mój tata jest weterynarzem… Poproszę go, aby jutro do ciebie poszedł.
Kas: Dzięki Violka! Nawet nie wiesz, jak bardzo ci dziękuję.- Nigdy nie widziałam Kasa tak radosnego. Ale zaraz wrócił stary.- Tylko nie waż się zapomnieć!- Pogroził mi palcem, odwrócił się i wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi i oparłam się o nie. To zdecydowanie za dużo jak na jeden dzień. Poszłam szybko do taty i porozmawiałam z nim na temat psa Kastiela, zgodził się zajrzeć do niego po pracy. Wróciłam szybko do pokoju, położyłam się i od razu zasnęłam.
Obudziłam się rano i postanowiłam ubrać się w niebieską koszulkę, czarne szorty, niebieskie tenisówki i naszyjnik z delfinem, który dostałam od Tobiasa. Spojrzałam na zegarek, była już 7:40! Dojście do szkoły zajmuje mi jakieś 15 minut czasem więcej. Wzięłam Tosta w rękę i ruszyłam do szkoły. Zajrzałam jeszcze szybko do klubu ogrodników, zostawić moją teczkę z rysunkami, gdy nagle kogoś usłyszałam.
???: Czyli to tu ciągle przesiadujesz?- Odwróciłam się, a przede mną stał Tobias, uśmiechając się promiennie- Ten gospodarz… Nazywał się chyba Nataniel… powiedział mi, że będę mógł cię tu znaleźć… i miał rację.
Vi: Tak… często tu jestem… Może lepiej chodźmy już do szkoły?
To: Masz rację, głupio by było spóźnić się na pierwszą lekcję.- Zaczął robić głupie miny, strasznie mnie rozśmieszając. Znów czułam się szczęśliwa jak dawniej. Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy i ruszyliśmy do Sali A, gdzie byli już prawie wszyscy. Brakowało Alexy’a, Armina i Lysandra. Usiadłam oczywiście z Tobiasem.
To: Nie wierze! Nadal masz ten naszyjnik?
Vi: Oczywiście. To przecież świetny naszyjnik, a ty masz swój?
To: Głupio mi było nosić go na szyi…- Złapał się za nogawkę i podciągnął ją.- Więc noszą ją tutaj!
Uśmiechnęłam się lekko, dobrze znów mieć przyjaciela. Po chwili do klasy wszedł Lysander i zobaczywszy mnie z Tobiasem, przystanął ze zdziwienia. Panował się jednak szybko i usiadł koło Klementyny. Alexy z Arminem wkroczyli tuż przed nauczycielem, więc wymieniliśmy się tylko uśmiechami. Lekcja minęła dość szybko i spokojnie. Na przerwie Tobias został otoczony przez chyba wszystkich, a dziewczyny wpatrywały się w niego jak w obrazek. Oczywiście nie obyło się bez uwag dziewczyn o moim stroju.
Roz: Violka, wyglądasz super… A tak a propos Lysio nadał się do pomocy?
Vi: Tak… Nadał się, ale jak sądzę z tobą poszłoby mi szybciej…
Roz: Przepraszam, ale Leo zabrał mnie do restauracji, jak miałam mu odmówić?!
Su: Violka! Wyglądasz jakbyś wylała na swoje ubrania tęczę!*
Vi: E… Dzięki… Chyba…
Su: A przedstawisz mi swojego pięknego kolegę?
Vi: Okej… Su to Tobias, Tobias to Su.
To: Miło mi.
Alx: Więc to przez niego się wczoraj spóźniłaś, coo?


*Wiem, że to zdanie trochę bez sensu i może nie śmieszne, ale wczoraj, jak o tym pomyślałam to po prostu postanowiłam, że muszę je dodać xd

Oczami Violetty cz.4

Vi: Prze... Przepraszam. Nie zauważyłam Cię.
???: Nieważne... Chwila, Viola to ty?!- Podniosłam wzrok. Przede mną stał wysoki chłopak o zielonych włosach i czarnych oczach.
Vi: Tobias?! Niewierze! Co ty tutaj robisz?
To: Mój tata dostał tutaj tymczasową pracę, więc będę tu przez jakiś miesiąc.
Vi: Naprawdę się cieszę, że Cię widzę. Wcale się nie zmieniłeś.
To: Ty też nie Viola. Nawet ciuchy masz te same.- Wyglądał na zadowolonego.
Vi: Co? Nie... Zazwyczaj ubieram się inaczej, ale kolega mnie poprosił...
To: Kolega? To, dlatego tak szybko biegłaś?
Vi: Cóż... Tak.- Jakby spochmurniał po tych słowach.
To: W takim razie, spotkamy się później. Mieszkam tuż przy Liceum Słodki Amoris.
Vi: Ja tam się uczę!
To: Naprawdę? Ja też mam tam chodzić!
Vi: To zobaczymy się w szkole. Teraz naprawdę jestem spóźniona!
To: Narazie!- Podszedł do mnie, przytulił, uśmiechnął się po raz ostatni i poszedł w swoją stronę. Tobias był moim przyjacielem w gimnazjum. Straciłam z nim kontakt zaraz po końcu szkoły, bo od tamtego czasu ciągle się przeprowadzał z powodu pracy ojca. W poprzedniej szkole byłam inna, często się śmiałam i ubierałam się kolorowo. Zazwyczaj byłam w centrum uwagi, a u mego boku był Tobias. Czemu się aż tak zmieniłam? Chyba, dlatego że go wtedy straciłam, a bez niego nie umiałam być taka radosna. Moim najlepszymi przyjaciółmi stały się wówczas kartki i ołówki. Na swoich rysunkach uwieczniałam swoje uczucia.
Tak rozmyślając doszłam w końcu do centrum handlowego.
Alx: Hej Violka! Długo kazałaś na siebie czekać.- Mimo wszystko uśmiechał się na mój widok. On chyba nigdy się nie gniewa...
Vi: Wybacz, spotkałam dawnego znajomego i trochę mi się przeciągnęło...
Alx: Nie szkodzi, ale już sądziłem, że nie przyjdziesz.- Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę najbliższego sklepu.- Armina nie udało mi się wyciągnąć z domu, więc naprawdę się cieszę, że przyszłaś. No dobra to zacznijmy od tego sklepu...- Przystanął odsunął się na krok i przyjrzał mi się badawczym wzrokiem od stóp do głów.- Wyglądasz super! Naprawdę! Czemu nie ubierasz się tak, na co dzień?
Vi: Teraz mam inny styl.- Odpowiedziałam cicho. Zaczęliśmy odwiedzać wszystkie sklepy po kolei. Po jakiś dwóch godzinach większość z nich była już zaliczona. Alexy kupił mi kilka sukienek, na szczęście w kolorach mi odpowiadających.
Alx: Masz ochotę coś zjeść? Znam fajną knajpkę, to jakieś 5 minut stąd.
Vi: Jasne, chodźmy.- Zaprowadził mnie do restauracji, gdzie dużo rozmawialiśmy, od dawna nie czułam się tak świetnie. Śmiałam się jak chyba nigdy dotąd. No nie licząc chwil spędzonych z Tobiasem. Rozeszliśmy się o 20, kiedy musiałam wracać do domu. Od razu weszłam do pokoju i położyłam się na łóżko. To było dla mnie za dużo jak na jeden dzień. Zaczęłam wspominać nasze wspólne dni z Tobiasem. Kiedy tak rozmyślałam usłyszałam głos mojej mamy.

Ma: Przykro mi, ale jest już za późno na wizyty. Do Violetty możesz przyjść jutro.- Co ona do jasnej Anielki robi?! Wybiegłam z pokoju i po raz kolejny tego dnia mnie zamurowało.

Oczami Violetty cz.3

O mój Boże.
Alexy zaprosił mnie na zakupy!!! Może to nie to samo, co randka, ale zawsze…
Jesteśmy umówieni na 18, a ja nie mam pojęcia, w co się ubrać! Kiedy odchodził, pochylił się nade mną i szepnął mi do ucha: „Chciałbym zobaczyć cię w czymś kolorowym”, po czym uśmiechnął się i poszedł. Problem w tym, że nie mam absolutnie nic kolorowego. Wiem, Rozalia może mi pomóc! Tylko gdzie ja mam telefon?
Vi: Witaj Rozalio…
Roz: Violka? Skąd masz mój numer? A zresztą nieważne, co się stało?
Vi: Chciałam cię poprosić o pomoc… Czy mogłabyś przyjść?
Roz: No pewnie! Zaraz będę!- Po czym natychmiast się rozłączyła. Było słychać zadowolenie w jej głosie. Położyłam się na łóżku z niecierpliwością oczekując na Rozę. Po 10 minutach usłyszałam pukanie do drzwi, zadowolona ruszałam w stronę wejścia, od tego czekania i stresu zaczął boleć mnie brzuch. Otworzyłam drzwi i prawie upadłam ze zdziwienia. O framugę opierał się nie, kto inny tylko Lysander.
Lys: Cześć Violetto, Rozalia wysłała mnie za nią, bo jadą gdzieś z Leo… Mogę wejść?- Dopiero teraz spostrzegłam, że nadal wpatruję się w niego ze zdziwieniem, powróciłam, więc do wpatrywania się w podłogę i przesunęłam się na bok żeby mógł wejść.
Vi: P… Proszę wejdź.
Lys: Zdziwiona?
Vi: Nawet bardzo. Potrzebna mi była pomoc Rozalii i jej wiecznej energii, ale sądzę, że ty też będziesz mógł mi pomóc.- Zaprowadziłam go do swojego pokoju i spojrzałam na niego tak, jak mógł patrzeć na niego Lysander. Pierwsze, co rzucało się w oczy to była szarość.
Lys: A więc, o co dokładnie chodzi?
Vi: Wychodzę dzisiaj… I chciałabym… Dodać swojej osobie… Koloru.- Podłoga w tym momencie wydawała mi się najbardziej interesującą rzeczą na świecie.
Lys: Po pierwsze…- powiedział bardzo cicho, jedyne, co teraz dla mnie istniało to jego głos- Musimy popracować nad twoją śmiałością. Spójrz na mnie.- Leciutko podniosłam głowę i zauważyłam, że znajdował się jedynie kilkanaście centymetrów ode mnie i przeszywał mnie wzrokiem.- Dobrze. Od razu lepiej. Po drugie… należy ubrać się dobrze do okazji, więc gdzie się dzisiaj wybierasz?- Patrzyłam prosto w jego dwu-kolorowe oczy, czułam jakby coś iskrzyło między nami.
Vi: Ja… Ja idę na zakupy… Z Alexy’em- Dodałam najciszej jak mogłam.  Coś jednak zmieniło się w jego oczach i odsunął się ode mnie. Usłyszał.
Lys: Więc…- Chrząchnął- Pokaż, jakie masz ubrania i spróbujemy coś z tym zrobić.- Podszedł do mojej szafy i wybrał różne ciuchy.
Lys: Przymierz to, zobaczmy, co z tego wyjdzie… Poczekam na korytarzu.- Położył rzeczy na łóżku i zamknął za sobą drzwi. Wybrał różową koszulkę koszykarską, szorty w białą kratę, różowe legginsy i różowe baleriny z kokardką. Nie wiedziałam, że mam takie rzeczy w szafie, chyba były jeszcze z gimnazjum, jednak nadal pasowały.
Vi: Lysander, możesz wejść.- Otworzyłam mu drzwi, a on wszedł do środka
Lys: Wyglądasz rewelacyjnie. Powinnaś częściej się tak ubierać.- Lysio wyglądał na naprawdę zachwyconego.- Cóż w takim razie moje zadanie skończone… Do zobaczenia w szkole.- Odwrócił się, ale przystanął jakby zastanawiał się nad czymś.
Lys: Powiedz mi… Co łączy ciebie i Alexy’ego?- Tym pytaniem całkowicie zbił mnie z tropu. O co mu chodzi, do jasnej Anielki?! Spojrzał mi ponownie w oczy i zaczął się niebezpiecznie przybliżać
Vi: Ja… Nie jestem pewna… Ledwo go poznałam…- Nie miałam absolutnego pojęcia, co mu powiedzieć. A może: Poznałam go dzisiaj, rozmawiałam z nim dwa razy, a czuję jakbym znała go wieczność i był moim przeznaczeniem? Bez sensu.
Lys: A… czy jest coś między nami?- Kolejne trudne pytanie.
Vi: Je… Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Jednym z niewielu których mam.
Lys: Rozumiem… Nie mam zamiaru się narzucać.- Wyglądał na smutnego, lecz nie chciał dać tego po sobie poznać. Powinnam teraz podejść do niego złapać go za rękę, przytulić albo coś takiego, ale jak zwykle sterczę jak słup soli wpatrując się w podłogę.
Vi: Muszę jeszcze się zjeść obiad zanim pójdę na zakupy, więc…- Czuję jakbym wbijała mu sztylet serce, powolutku je krojąc, ale ta sytuacja mnie przerosła, musiałam to zrobić.
Lys: Rozumiem… to narka.- Odwrócił się i wyszedł. Usłyszałam jeszcze trzaśnięcie drzwi, po czym padłam na łóżko. Co ja najlepszego zrobiłam?! Spojrzałam na zegar była już 17:40. Zerwałam się i pobiegłam do łazienki żeby dokonać ostatecznych poprawek. Ostatnie spojrzenie w lustro i wybiegam z domu. Mam nadzieję, że wybaczy mi spóźnienie, bo wiem, że na pewno nie zdążę na czas. Wyciągam telefon z kieszeni 17:55. Ok, jestem już prawie na miejscu, może jednak uda mi się…
???: Ała, uważaj jak chodzisz!

Oczami Violetty cz.2

Alexy stał przy wejściu do ogrodu, a obok niego stał chłopak, który wyglądał identycznie jak on. No może z wyjątkiem tego, że miał czarne włosy i był inaczej ubrany.
Alx: Violka, to mój brat Armin, chyba się jeszcze nie znacie.
Ar: Zawsze przesiadujesz w ogrodzie? To powietrze cię nie zabija? Su? A ty, co tu robisz?- Robiąc przy tym minę „I ty Brutusie, przeciwko mnie?”. Wydaję się być spoko. Podszedł do mnie z wyciągniętą ręką.
Vi: Mi...Miło mi cię poznać- uśmiechnęłam się leciutko i potrząsnęłam jego dłonią. W tym czasie Alexy podszedł do Su od tyłu złapał ją w pasie i przytulił. Zatkało mnie. Czułam jak łzy napływają mi do oczu, ale powstrzymałam je zanim zdążyły wypłynąć. W sumie, czemu mnie to interesuje? Dopiero go poznałam, więc czemu tak się tak czuje???
Su: Chłopaki żeście słaby moment wybrali.- Ciekawe, co tym razem wymyśli.- Violka chciała mnie o coś poprosić, zanim tu wpadliście.- Delikatnie odsunęła się od Alexy'a, na co on tylko szerzej się uśmiechnął. Serio, ten uśmiech jest chyba przyklejony, nie da się tak długo szczerzyć.
Alx: To równie dobrze może poprosić nas
Su: Gdyby chciała prosić was o pomoc, to by was poprosiła, nie sądzisz?
Ar: Może po prostu spytajmy samą zainteresowaną- powiedział wskazując mnie ręką. I co ja mam niby powiedzieć, co?!
Vi: No... Ja... Po prostu, nie pomyślałam żeby was poprosić chłopaki... Szczególnie, dlatego że Armina poznałam dopiero teraz... I tak głupio było pytać...
Alx: Ale teraz już nas znasz, więc pytaj śmiało- Przestańcie się tak wszyscy na mnie gapić!
Vi: No... Chciałam posłuchać twojej rady... I... Dodać koloru do moich prac... Ale potrzebuje kredek... I chciałam prosić Su, żeby poszukała jakiś...- Nie lubię kłamać, ale przecież nie powiem tego przy nim!
Alx: Nie musisz prosić Su! Ja mogę ci poszukać tych kredek!
Ar: Super... Mogę poszukać z tobą pod warunkiem, że nie będę musiał więcej wychodzić do ogrodu!
Su: Super, to widzimy się później! Lysio prosił mnie o znalezienie notatnika... Pa!- Po tym wybiegła z klubu w stronę sali gimnastycznej.
Alx: To my pójdziemy szukać, albo pożyczyć, w każdym razie... Armin może zaczniesz już szukać?
Ar: Jeśli to znaczy, że będę mógł szybciej wrócić do gry, to od razu wezmę się do roboty- zrobił zeza i wyszedł szybko z ogrodu.
Alx: Wiesz Violka, może chciałabyś dziś pójść na zakupy, brat znowu nie chce ze mną iść, ale to nieważne- dodał to bardzo szybko- więc jak, masz ochotę?

Oczami Violetty cz.1

Zajęta własnymi myślami i szkicowaniem, siedziałam w swoim ulubionym miejscu, czyli w klubie ogrodników. Rzadko, kiedy ktoś tu przychodzi, no może poza Su, która jest wszędzie, ale jej krótkie wizyty można przeżyć. Tak, więc, dzisiaj robiłam to samo, co zawsze robiłam na przerwach.
???: Bardzo ładnie malujesz, ale czemu jest tak mało koloru?- Usłyszałam przed sobą i podskoczyłam ze strachu, przez co wszystkie kartki i ołówki znalazły się we wszystkich zakamarkach ogrodu. Podniosłam wzrok i zobaczyłam wysokiego chłopaka z niebieskimi włosami i różowymi oczami, wyglądał na zakłopotanego.
???: Eh, przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć, zaraz wszystko pozbieram- zaczął chodzić po całym ogrodzie zbierając wszystkie moje rzeczy. Mogłam przyjrzeć mu się w tym czasie, był ubrany dość... Kolorowo, jak dla aż trochę za bardzo. Widać, że ma swój styl.
???: Wszystko już zebrane... Chyba... Przynajmniej mam taką nadzieje- z uśmiechem wręczył mi ołówki i zajął się przeglądaniem moich prac. Miałam ochotę krzyknąć żeby zostawił moje szkice, ale nie zrobiłam absolutnie nic z wyjątkiem gapienia się na niego.
???: Masz dziewczyno talent, naprawdę, jednak, czemu wszystko jest czarno - białe? A właśnie, nie przedstawiłem się, jestem Alexy, a ty?- Rzekł z tym samym uśmiechem, oddając mi moje prace.
Vi: V...Violetta, ale wszyscy mówią mi Violka- wyjąkałam.
Alx: Miło mi. Bardzo ładny kolor włosów.- Uśmiechał się. Czy on ma przyklejony ten uśmiech?!
Vi: Dz...dzięki, twój też jest ładny- czułam jak się rumienię, więc wbiłam spojrzenie w swoje buty.
Alx: Przykro mi, ale muszę jeszcze zakończyć jakąś dokumentację, spotkamy się później?
Vi: Je...Jeśli chcesz.
Alx: To do później- widziałam jak posyła mi jeszcze szerszy uśmiech, odwraca się i wraca do budynku.
Nagle znikąd pojawiła się Su.
Su: Hej Violka, wszystko dobrze?
Vi: Tak, czemu pytasz?
Su: Uśmiechasz się a to do ciebie nie podobne
Vi: Czasami zdarza mi się być wesołą... A właśnie Su mam do ciebie prośbę
Su: No ludzie!!! Ruszcie się też czasem, a nie tylko mnie wykorzystujecie.- No pff to po co ciągle kręcisz się po szkole?
Vi: Su... Gdybym naprawdę nie potrzebowała twojej pomocy, to bym cię nie prosiła
Su: No niech ci będzie, tylko, że chodzi o to że pomagam już chyba wszystkim. To, o co chcesz mnie poprosić?
Vi: Spotkałam takiego jednego...
Alx: Hej Violka, hej Su, co tam u was?