Vi: Prze... Przepraszam.
Nie zauważyłam Cię.
???: Nieważne... Chwila, Viola to ty?!- Podniosłam wzrok. Przede
mną stał wysoki chłopak o zielonych włosach i czarnych oczach.
Vi: Tobias?! Niewierze! Co ty tutaj robisz?
To: Mój tata dostał tutaj tymczasową pracę, więc będę tu przez
jakiś miesiąc.
Vi: Naprawdę się cieszę, że Cię widzę. Wcale się nie zmieniłeś.
To: Ty też nie Viola. Nawet ciuchy masz te same.- Wyglądał na
zadowolonego.
Vi: Co? Nie... Zazwyczaj ubieram się inaczej, ale kolega mnie
poprosił...
To: Kolega? To, dlatego tak szybko biegłaś?
Vi: Cóż... Tak.- Jakby spochmurniał po tych słowach.
To: W takim razie, spotkamy się później. Mieszkam tuż przy
Liceum Słodki Amoris.
Vi: Ja tam się uczę!
To: Naprawdę? Ja też mam tam chodzić!
Vi: To zobaczymy się w szkole. Teraz naprawdę jestem spóźniona!
To: Narazie!- Podszedł do mnie, przytulił, uśmiechnął się po raz
ostatni i poszedł w swoją stronę. Tobias był moim przyjacielem w gimnazjum.
Straciłam z nim kontakt zaraz po końcu szkoły, bo od tamtego czasu ciągle się
przeprowadzał z powodu pracy ojca. W poprzedniej szkole byłam inna, często się
śmiałam i ubierałam się kolorowo. Zazwyczaj byłam w centrum uwagi, a u mego
boku był Tobias. Czemu się aż tak zmieniłam? Chyba, dlatego że go wtedy
straciłam, a bez niego nie umiałam być taka radosna. Moim najlepszymi
przyjaciółmi stały się wówczas kartki i ołówki. Na swoich rysunkach
uwieczniałam swoje uczucia.
Tak rozmyślając doszłam w końcu do centrum handlowego.
Alx: Hej Violka! Długo kazałaś na siebie czekać.- Mimo wszystko
uśmiechał się na mój widok. On chyba nigdy się nie gniewa...
Vi: Wybacz, spotkałam dawnego znajomego i trochę mi się
przeciągnęło...
Alx: Nie szkodzi, ale już sądziłem, że nie przyjdziesz.- Objął
mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę najbliższego sklepu.- Armina nie udało mi
się wyciągnąć z domu, więc naprawdę się cieszę, że przyszłaś. No dobra to
zacznijmy od tego sklepu...- Przystanął odsunął się na krok i przyjrzał mi się
badawczym wzrokiem od stóp do głów.- Wyglądasz super! Naprawdę! Czemu nie
ubierasz się tak, na co dzień?
Vi: Teraz mam inny styl.- Odpowiedziałam cicho. Zaczęliśmy
odwiedzać wszystkie sklepy po kolei. Po jakiś dwóch godzinach większość z nich
była już zaliczona. Alexy kupił mi kilka sukienek, na szczęście w kolorach mi
odpowiadających.
Alx: Masz ochotę coś zjeść? Znam fajną knajpkę, to jakieś 5
minut stąd.
Vi: Jasne, chodźmy.- Zaprowadził mnie do restauracji, gdzie dużo
rozmawialiśmy, od dawna nie czułam się tak świetnie. Śmiałam się jak chyba
nigdy dotąd. No nie licząc chwil spędzonych z Tobiasem. Rozeszliśmy się o 20,
kiedy musiałam wracać do domu. Od razu weszłam do pokoju i położyłam się na łóżko.
To było dla mnie za dużo jak na jeden dzień. Zaczęłam wspominać nasze wspólne
dni z Tobiasem. Kiedy tak rozmyślałam usłyszałam głos mojej mamy.
Ma: Przykro mi, ale jest już za późno na wizyty. Do Violetty
możesz przyjść jutro.- Co ona do jasnej Anielki robi?! Wybiegłam z pokoju i po
raz kolejny tego dnia mnie zamurowało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz