27 września 2013

Oczami Violetty cz.8

Alx: Eh… Nie odpuścisz co?
Vi: Proszę… Chce wiedzieć.- Patrzyłam na nich błagalnie. Alexy spojrzał na Tobiasa, który kiwnął tylko smutno głową. Naprawdę pasowała mu ta koszula.
Alx: Ok., wygrałaś. Powiemy ci, ale nie tutaj… Może chodźmy do tej knajpy co wczoraj.
Vi: Dobrze…- Poszliśmy więc do tej restauracji. Tobias przez całą drogę wyglądał na załamanego. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy jedzenie. Kiedy kelnerka odeszła, spojrzałam na chłopców wyczekująco.
Alx: Jak sądzę to mi przypadnie opowiedzenie tej historii… Na początku musisz wiedzieć że… Jestem gejem.- Zamurowało mnie. Ale jak to? I czemu to jest tak ważne dla historii? W mojej głowie pojawiły się podejrzane obrazki. Było aż tak widoczne to, że się zacięłam, że Alexy machał mi rękami przed twarzą, żebym się ocknęła.- Żyjesz?
Vi: Tak… Przepraszam ale to dla mnie lekki szok.
To: W takim razie lepiej siedź… Bo ja też jestem… Homo.- Tutaj nie było u mnie wielkiego zdziwienia. Podejrzewałam to już od dawna.
Vi: Wiedziałam.- Teraz to Tobias zrobił wielkie oczy. Zaciął się. Alexy potrząsnął nim i dopiero to podziałało.
To: Ale… Ale jak to?
Vi: W sumie to bardziej podejrzewałam… Na przykład to że nie miałeś dziewczyny i oglądałeś się za chłopakami.- Alexy wybuchnął śmiechem, jednocześnie opluwając wszystko colą, którą pił.
Alx: Więc skoro już to sobie wyjaśniliśmy.-Nadal chichotał pod nosem.- To możemy wrócić do historii… Poznaliśmy się jakiś miesiąc temu w Internecie, na pewnej stronie. Dużo rozmawialiśmy, ale nie mieliśmy jak się spotkać. Wyobraź sobie jak bardzo się ucieszyłem, gdy go dzisiaj zobaczyłem, jednak żeby nikt się nie dowiedział, udawaliśmy że się nie znamy. Kiedy poszliśmy do ogrodu, mogliśmy w końcu wyrazić naszą radość. Przytulaliśmy się… I dostałem nawet buziaka.- Na chwilę uśmiechnął się, zaraz jednak spoważniał.- Obiecaliśmy sobie że nikt się nie dowie… Nikogo tam nie było…
Vi: Możecie być spokojni, ja nikomu nie powiem.
Alx: To wiemy… Ale czy Lysander nikomu nie powie?- Tobias złapał za rękę Alexego i ścisnął ją. Musze się jeszcze do tego przyzwyczaić.
Vi: Jestem pewna że nie powie nikomu. Nawet mi nie chciał powiedzieć.
To: Ale… Czy mogłabyś się upewnić?- Patrzyłam to na jednego, to na drugiego.
Vi: Czyli chcecie… Żebym umówiła się z Lysandrem i pogadała z nim o waszej sprawie?- Jednocześnie przytaknęli z dziwnymi uśmiechami.
Alx: Ale wiesz… To już bardziej chodzi o tą pierwszą część niż o drugą.- Spojrzałam na nich podejrzliwie.
Vi: Co wy kombinujecie?
To: Jestem tu dopiero jeden dzień, nawet niecały i widzę jak na niego patrzysz. Wyciągaj telefon i napisz do niego!
Vi: Ale… co mam napisać?
To: Bądź spontaniczna!
Vi: Eh… Ok., spróbuję.- Szybko napisałam wiadomość. Po chwili doszło do mnie to co zrobiłam. Odpowiedź nadeszła błyskawicznie. Uśmiechnęłam się.- Zgodził się.- Chłopcy wyszczerzyli zęby.
Alx: Nam zawsze trzeba wierzyć… A co napisałaś?
Vi: Napisałam że…- Kelnerka podała nam w końcu jedzenie i odeszła szybkim krokiem. Czy ja jej skąś nie znam?
To: To co napisałaś?
Vi: Że potrzebuję pomocy… W wyborze ubrań.
To: A o której ma wpaść?- Spojrzałam na wiadomość.
Vi: O 16.
Alx: Wiesz… Powinnaś się pośpieszyć bo jest już 15:30.
Vi: Co?!- Wstałam z krzesła, pocałowałam chłopaków w policzki i praktycznie wybiegłam stamtąd. Może pojadę autobusem? Do domu dotarłam po jakiś 10 minutach. Rodziców nie ma co dość ułatwia sprawę. Szybko uczesałam się i założyłam czarne baleriny. Postanowiłam zostać w sukience od Alexa. Usiadłam na kanapie czekając aż zjawi się Lysio. Tak właściwie, to co zamierzam zrobić? Nie mam żadnego pomysłu, więc będę improwizować. Muszę sobie przyznać, że nie najlepiej mi to wychodzi. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Natychmiast poderwałam się z miejsca i ruszyłam do wejścia. Otworzyłam drzwi i tak jak wczoraj ujrzałam w nich Lysandra.
Vi: Proszę, wejdź.- Zamknęłam za nim drzwi i poprowadziłam do mojego pokoju. Podszedł od razu do mojej szafy. No tak, w końcu o to go prosiłam. Co mówił Tobias? Bądź spontaniczna. Jakby to było takie łatwe.
Lys: Więc, jaka okazja?
Vi: Co?- Spojrzałam na niego zaskoczona. Wyrwał mnie z zamyślenia i nie rozumiałam, o co mu chodziło.
Lys: Ostatnio kiedy mnie potrzebowałaś szłaś na zakupy z Alexym. Dlatego pytam, gdzie teraz idziesz.- Patrzyłam w jego dwu-kolorowe oczy. Kłamać czy mówić prawdę?
Vi: Ni… Nigdzie nie idę.- Lysander uśmiechnął się delikatnie i usiadł obok mnie na łóżku.
Lys: Więc… Po co mnie wezwałaś?- Patrzyłam się w podłogę, gdy poczułam jak palcami podnosi mi brodę. Teraz patrzyłam mu w oczy.
Vi: Ch… Chciałam cię po prostu spotkać.- Widziałam w jego oczach, które przybliżały się do mnie coraz bardziej. Czuję, że to jest to czego pragnę, spełnienie wszystkich marzeń. Byliśmy od siebie kilka centymetrów, było tak blisko.
???: Violetto?!

Nie dacie się zaskoczyć co? >.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz